Kończy się grudzień i rok 2018. postanowiłem jeszcze w nim coś przepłynąć 🙂
Zaczęło się to wszystko w wakacje 1983 roku i trwa po dziś dzień w przeróżnych okolicznościach przyrody.
Gdy z rana zobaczyłem za oknem przebijające się słonko, ten dzień mógł się skończyć tylko tak: Płynę. Odrą. 😉
Gdy się dowiedziałem jakie temperatury mają nastać w najbliższych godzinach, uznałem że to ostatni „gwizdek” by popływać jeszcze w tym roku po jakimś jeziorze…
Wszyscy umawiali się na Niepodległościowe pływanie po wielu rzekach 11 Listopada, ja postanowiłem ich wszystkich wyprzedzić z tym świętowaniem i popłynąć już dziesiątego 😉
Nie wiem czy to „wina” wydłużonego weekendu, czy może ocieplenia klimatu ale wiem jedno: trzeciego listopada to zbyt wczesna data by spokojnie opłynąć sobie linię brzegową Zalewu Przeczyckiego 😉
Jak co roku przed Świętem Zmarłych jedziemy do Łomży, a jak wiadomo przez Łomżę przepływa Narew. Przypomnę sobie ją po dwóch latach.
W tym roku tak nagle zrobiło się tak zimno, a my będąc ostatnio z namiotem 1 września nie ogłosiliśmy końca sezonu namiotowego, postanowiliśmy korzystając ze znacznego nagłego ocieplenia znowu wyjechać by ten koniec ogłosić 😉
Złota Polska Jesień, jak tu wysiedzieć w domu w taki piękny dzień. Żona chce jechać na rower, no to jedziemy 🙂
To już po raz szósty odbywa się ściganie na nie odległym od mojej Czeladzi zalewie Sosina w Jaworznie…