Ostatnia niedziela jesieni, na jednym ze społecznościowych portali doczytałem, że klub ” Wodnych Aktywistów” 😉 z Kędzierzyna Koźla wybiera się na meandry Odry, może by tak z nimi?
Skontaktowałem się z Prezesem Klubu AQUA ACTIVE , i już wiedziałem co będę robił w tą ostatnią niedzielę 🙂 . Nie chcąc by na mnie czekano, stawiłem się kwadrans przed dziewiątą na przystani Szkwał na kędzierzyńskiej wyspie.
na razie nie dzwonię, zaczekam 🙂
Dzień ponury, ale przynajmniej nie pada. Ludziki się zjeżdżają. Poznaje się z Prezesem – Krzyśkiem i resztą ekipy. Załadunek kajaków na przyczepę i odjazd w kierunku Bohumina. Miła konwersacja na tematy kajakowe i w mig jesteśmy w Raciborzu. Tutaj wysiądę i popłynę sobie do zaparkowanego przy Szkwale, transportowca. Dziękuję kierowcy i współpasażerom za wspólną przejażdżkę 😉 Mogę startować. Przede mną 40 prawie kilometrów. Ten odcinek ostatnio płynąłem w czasie Polsko-Czeskiego Maratonu Odrzańskiego w 2013 roku. Po wejściu do kajaka okazało się , że po ostatnim jego pływaniu nie dosięgam do sterowych pedałków 🙁 . No tak , przecież ostatnio płynął na nim Daniel, a Daniel jest ode mnie sporo dłuższy ;-). Zapomniałem. Dziesięć minut i mogę już popłynąć.
Raciborska przystań kajakowa ma swój urok (tylko dzięki muralowi 😛 )
Woda niesie mnie dość szybko, mijam najpierw połączenie z Kanałem Ulgi, chwilkę dalej wodowskaz w Miedoni, prom w Ciechowicach i ujście Rudy. Nad rzeką spokój i cisza, dużo czapli i kormoranów, kilka osobników z wędką maczaną w Odrze. Nie przeszkadzamy sobie (wyjątkowo), a nawet rozmawiamy 😉 . Na brzegach dużo śladów czynnej obecności bobrów, ale zwałek nie ma 😉 . Po dwóch godzinach jestem przy przeprawie Czołgowej Dziergowice – Przewóz gdzie dostrzegam (raczej) nowe wiatki tak dla kajakarzy, jak i rowerzystów. Rozwija się architektura nadodrzańska 🙂
🙂
Pogoda trochę się psuje, zaczyna kropić deszcz i tworzy się mgła. Ta mgła jest tak gęsta , że gdy ukazuje mi się most pomiędzy Bierawą a Ciskiem, jestem już za daleko by dojrzeć uchodzącą Bierawkę. Przegapiłem ją 🙁
kawałeczek za ujściem Bierawki
Im bliżej Kędzierzyna tym większa mgła, czy trafię do swego transportowca ? 😉 , na szczęście przecież obok wyspy płynąłem trzy tygodnie temu, więc z orientacją jakoś powinno być ok ;-).
w prawo na jaz , w lewo na śluzę , ja skończę na wyspie
Docieram do wyspy po niespełna czterech godzinach, tak więc chyba stan wody pomógł mi bardziej niż podczas maratonu , bo nie spinając się tak jak wtedy, dziś płynąłem jedynie pięć minut dłużej 🙂 . Transportowiec stał tam gdzie go rano pozostawiłem , tak więc szybki załadunek i jadę do domku. Jeszcze raz dziękuje Krzyśkowi z Aqua Active i jego ekipie , a więcej fotek z tego pływania do zobaczenia tutaj.