Niektórzy, w Rybniku Stodołach byli już w Barbórkę. Hucznie ją świętowali, inni świętowali urodziny a wszyscy na pewno nieźle się bawili. Tak słyszałem, bo ja z moją ekipą przybyliśmy nad Rybnickie jezioro w sobotnie przedpołudnie. Jezioro wyglądało jakby płynęło, zaczął się budzić wiatr.
z tej pozycji wyglądało, że jezioro płynie z prawej na lewą stronę,
Po załatwieniu weryfikacji, oczekiwaliśmy na start na łonie natury, w słoneczku i pogodzie nie przypominającej grudnia. Na brzegu pojawiało się coraz więcej kajaków i ich załóg. Posileni spływowymi bułeczkami i herbatką, dotrwaliśmy do rozpoczęcia po którym nastąpiło schodzenie na wodę i start. Najpierw jedynki, a po kilkunastu minutach dwójki. Podobno 130 startujących. Mnogo 🙂
Płynięcie do nawrotu najpierw pod lekko boczną falę, która momentami przelewała się przez nasz kajak, po nawrocie jezioro wyglądało jakby było płaskie. Powrót z wiatrem i tą samą boczną falą, która lekko nas popychała w stronę mety. W tym roku nie było mgły, tak więc metę widać było praktycznie już od nawrotu pod filarem, którego nie było 🙂
Dopłynęliśmy przemoczeni, ale nie zmarznięci, temperatura otoczenia to +7 st. C 🙂 Przebieranko i czekanie na obiad w restauracji „Pod żaglami” , a następnie pod dużym namiotem imprezowym czekamy na zakończenie. To rozpoczęło się przed szesnastą. Obdarowano najszybszych kajakarzy i pięć najlepszych klubów, i można było startować w drogę powrotną do domu. My, bo wielu innych pozostało jeszcze na biesiadzie , która zapewne trwała aż do dziś…
Więcej fotek tu.