W tym roku zaczynam pływanie 25 stycznia na „mojej” Brynicy w towarzystwie Jadzi S. z Zabrza i Mariana R. z Gliwic.Zaczynamy w Dobieszowicach około kilometr za jeziorem Świerklanieckim.
” Rzeźby” lodowe pod mostem w Dobieszowicach
Powoli schodzimy
jeszcze tylko pamiątkowa focia i można…
…schodzić na Brynicę
…i wreszcie nią popłynąć
podziwiając ogromne rzesze łabędzi
Ostro za stawikami w Sosnowcu
…i nasz pomocny kierowiec- Gosia nie opodal ujścia Brynicy do Czarnej Przemszy
O naszej wycieczce można było nawet poczytać w necie , z tym że długość etapu w artykule była mocno przesadzona, my przepłynęliśmy 29 kilometrów 😎
Miesiąc później pojechałem na Przemszę- od Trójkąta Trzech Cesarzy do pierwszego napotkanego na Wiśle mostu i był to jeden z niewielu spływów z których nie mam żadnej pamiątki foto 🙁
Minął kolejny miesiąc , i wpadam na pomysł spłynięcia „mojej” Brynicy od jej piątego kilometra, czyli wysoko.
…i tylko zejście na wodę odbywało się w niebezpiecznym miejscu
Tak wygląda Brynica w miejscu mojego startu, pod mostem na DK 1
…a tak kilka kilometrów dalej, gdy zaczynają się zapory bobrowe
krótki filmik z bobrowiska
Na Brynicy
Będę kończył – przy ujściu Czeczutki
Za mną 11 kilometrów w deszczyku w ciągu prawie czterech godzin, nieźle 😉
więcej tutaj.
Tydzień później, już przy ładnej wiosennej pogodzie jadę nad Mierzawę dopływ Nidy do Tarnawy. Na moście rzeczka fajna, zrzucam kajak i… zaskoczenie- nie mam wiosła. 😡 , jestem blisko 100 km. od domu i nie mam wiosła… Dochodzę do wniosku, że to znak by już może przejść na kajakową emeryturę? Tak zrobię jeśli jadąc kiedykolwiek na spływ zapomnę kajaka 😉 . Teraz pozostaje mi poszukać jakiejś pomocy wśród tubylców. Trafiam na gościa przy stawach rybnych który pożycza mi jakieś malutkie wiosełko pontonowe. Jestem zdesperowany. Pożyczam je i płynę.
Ciekawe ile wytrzymamy ze sobą- wiosło i ja 😆
Rzeczka ładna, w korycie trochę drzew, szkoda tylko że nie mam swojego wiosła 😥
Jeszcze płynę
… i po czternastu kilometrach już nie, połamało mi się wiosło na jednym z drzew, a oprócz tego „bieszczadzka łata” zaczęła przepuszczać i miałem mokry tyłek , czego najbardziej nie lubię pływając kajakiem.
Trzy tygodnie jestem w domu, próbując jakoś połatać kajak i wreszcie wracam na Mierzawę wieziony tam przez żonę.
Trzeba schodzić 🙂
udało się 🙂
wiosennie na Mierzawie
…na górskiej Mierzawie
jeszcze troszkę przeszkód…
…i już widać Nidę
…i mnie na Nidzie też, za mną dzisiaj 36 km.
Pięć dni później jesteśmy z Gosią nad kanałami Obry. Pierwszego maja spływamy razem Kanał Kościański.
Startujemy w Kunowie
…i tak sobie płyniemy…
…aż do rozwidlenia…
Po którym wybrana ścieżka wysycha 🙄
Skończyliśmy w Gryżynie, Gosia pojechała stopem po autko, a ja czekam na moście 😉
Następnego dnia próbujemy spłynąć Mogilnicę (Kanał Prut) z Wilanowa. Niestety kawałeczek dalej za przenoską woda znika, płynąc gdzieś w kierunku Warty, co nie było naszym planem. Przemieszczamy się na Obrzański Kanał Południowy którym dopływam z Brońska do Błotnicy nad jeziorem Przemęcko.
Obrzański Kanał Południowy
Następny piękny dzień płyniemy wspólnie Pętlę Konwaliową, zaczynając w Dominicach gdzie zostawiamy samochód i po całym słonecznym dzionku w kajakach dopływamy do Papierni gdzie zostawiamy nasze łódki u gościnnego leśniczego, a sami spacerkiem przez las dochodzimy do naszego transportowca. Ładna wycieczka 🙂
Na jednym z jeziorek pętli
płytki kanałek między jeziorami
na wyspę nie weszliśmy a szkoda, bo to był właśnie okres kwitnięcia konwalii
kolejne malownicze jeziorko na trasie
miejsce naszego zakończenia z wody wyglądało tak
…a na brzegu w Papierni tak, stąd pójdziemy po auto.
Następnego dnia spłynąłem 25 kilometrowy szlak wodny biegnący ze Sławy poprzez jezioro Sławskie, Obrzycę i Obrzański Kanał Południowy do Rudna.
na jeziorze Sławskim
na Obrzycy
na kajakowym szlaku 🙂
Tym szlakiem można było płynąć dalej, ale oddalałbym się od domu, a pozostał mi jeszcze tylko jeden dzień. Dzień w którym miałem zamiar przepłynąć jeden z dopływów Baryczy. Rzekę…
Orla
Na Orlej
…i już na mecie- na Baryczy
Jako że pochodzę z Czeladzi, widząc powyższy drogowskaz chciałem zobaczyć jak wygląda Czeladź Wielka…
Już coraz mniej spotyka się takich znaków miejscowości…
W sumie nie dostrzegłem niczego ciekawego, może tylko stary kościół do którego nie zajrzeliśmy. Był akurat pogrzeb.
Więcej tutaj.
Dziesięć dni później jedziemy do Podolszy nad Skawę na OSK tą rzeką…
W pochmurną sobotę ludziki szykują się na wyjazd na start do Czartaka
pochód nad rzekę trwa 🙂
…i schodzi się na wodę
na wodzie można było spotykać samotne jednostki pływające 😉
bo stan wody często nie pozwalał na dociążanie „szklaków”
Tradycyjnie na ostatnich czterech kilometrach rozgrywano wyścig.
…a na mecie w Podolszach wyglądaliśmy tak niedzielny poranek był diametralnie inny – optymistyczny bo słoneczny
ostatnia przenoska na Skawie
…i już na Wiśle
w Przewozie pozostało załadować sprzęt i wracać do Podolszy…
…gdzie nastąpiło zakończenie i wyróżnienie m.innymi „Polski Południowej”
Trzy tygodnie później wyjeżdżamy do Raciborza na imprezę pod nazwą „Pływadła” po Odrze. Impreza trzydniowa z których pierwszego dnia płyniemy wraz z innymi kajakarzami i kanadyjkarzami Ostrawicą i Odrą od Ostrawy do rozbitych już namiotów w Raciborzu.
Nasz tymczasowy transportowiec na tle raciborskiego zamku
na starcie w Ostrawie
…i sobie płyniemy
prawie równo idą 😉
przerwa za ujściem Olzy
pod „krzywym” mostem dadzą nam jeść 😉
My w komplecie 🙂
Przy jazie Rafako nie oceniona pomoc strażaków
Pod raciborskim mostem
Drugi dzień, zaczynają pływać pływadła
…i Magda z Pchełką
miejsce drugiego biwaku
Ostatni , wreszcie w pełni słoneczny dzień
Budowa mostu obwodnicy przed Kędzierzynem i ujściem Kłodnicy
…i już na mecie imprezy
Więcej fotek z imprezy „Pływadła” dostępny tutaj.
Tydzień później jadę w towarzystwie moich pań na dwa nowe dopływy Wisły. Najpierw Nidzica.
płynie tam pod mostkien
fajna rzeczka, ale często z brzydkimi przeszkodami 🙁
kilka przenosek też było
…i wiem gdzie jestem 😉
na mecie naprzeciw ujścia Dunajca w Opatowcu
Ciągle pada 🙁
Dzień drugi
piękny i słoneczny popłynę rzeczką:
więc płynę tu…
…i tam
…i kończę na Wiśle przy Woli Przemykowskiej
W drodze do domu podziwiamy jeszcze pałac w Śmiłowicach gdzie nie tak dawno odbyło się wesele Cezarego Pazury.
Więcej fotek z wyjazdu tutaj.
Dwa tygodnie później jedziemy na OSK Trzy Zapory.
Powyżej tylko fotka zrobiona po zakończeniu bo obszerniejsza relacja ze spływu do zobaczenia tutaj.
Minęły trzy tygodnie i jadę sobie sam na Wisłę od Goczałkowic do Bierunia. Mój stały coroczny odcinek, ale raczej nigdy nie płynięty w lecie.
tam pod mostem zacznę
ładnie na Wiśle latem
choć nie do końca, takiego zatoru który musiałem obnieść jeszcze tutaj nie spotkałem 🙄
Przy ujściu Białej prawie sucho
do Wisły wpływa Pszczynka
dopłynąłem do Bierunia a tam…
jaka szkoda, że muszę jechać po transportowca a później do domu 😐
…a nad Wisłą taka impreza 🙂
Musiałem wracać, bo następnego dnia płynąłem czymś dla mnie nowym o czym dotąd tylko słyszałem, to Sztoła.
Ja i Sztoła
Cała relacja z mojej przygody ze Sztołą tutaj.
Dwa tygodnie później jestem już na samotnej włóczędze przez Polskę której trasa wiedzie z Krakowa (Przewozu) do Tlenia przez Elbląg, Brodnicę, Toruń, Świecie następującymi ciekami wodnymi:Wisła, Nogat, Kanał Jagielloński, Elbląg, Kanał Ostródzko- Elbląski, Drwęca, Wisła, Wda. Prawie trzy tygodnie.
Fotka zrobiona przez gościa płynącego dmuchańcem z Oświęcimia, a moja relacja z tej wycieczki na geoblogu.
Po takiej wycieczce musiałem troszkę dychnąć w domku, dopiero po miesiącu wyjechaliśmy z Gosią na Regaty do Wrocławia. Było fajnie, ładnie i przyjemnie a krótka relacja z tego wypadu jest pod tym linkiem.
Z pewną piorącą w Odrze 😉
Kolejny miesiąc w domu i wyjazd na kolejny stały odcinek, tym razem Narwi z Łomży do Nowogrodu.
Start w Łomży
…wbrew własnym zasadom obróciłem się za siebie 😉
Narew
Na mecie w Nowogrodzie
…zdobywam jeszcze nadrzeczny bunkier i…
…czołg.
Dwa tygodnie później kończę zaczętą przed rokiem Budkowiczankę, dopływając nią do Stobrawy i Odry.
idę na Budkowiczankę nic się nie zmieniła od ubiegłego roku tu już ładniej mimo kropel z góry skończyłem na Odrze w Kościerzycach
Korzystając z łagodnej jesieni dwa tygodnie później namówiłem Gosię na wspólny spacerek Czarną Przemszą od Siewierza do Tuliszowa nad jeziorem Przeczyckim. na tle zamku w Siewierzu schodzimy
Gosia na Czarnej Przemszy
…i na tle zachodzącego słońca nad jeziorem Przeczyckim
Dopłynęliśmy do Tuliszowa
Odjeżdżamy a jezioro wieczorem wygląda tak
Po dwóch tygodniach jesteśmy na Barbórkowym Wyścigu w Rybniku.
przed startem oglądam konkurencyjne łódki 😉
ciekawa jedynka 😉
Na terenie ośrodka pojawiły się dinozaury 😉
mimo tego otwierają spływ
mikołajkowo
dopływamy do mety
…i jest coś dla „Polski Południowej” 😀
W tym roku byłem jeszcze raz na świąteczno Bożo Narodzeniowym spacerku po Brynicy 26 grudnia. Bezśnieżnie
idę popłynąć
no i start
Bilans roku 2009 to 1864 kilometry co w ogólnym wyniku daje liczbę 31585 przepłyniętych kilometrów. Na wodzie w tym roku spędziłem 48 dni, a mapka wygląda tak.