Zaczął się październik z pogodą iście letnią, ludziki ścigają się na Jezioraku, inni na Red Bullu po Odrze a jeszcze inni pływają gdzie tylko się da. Ja wybrałem się na dwugodzinny spacer po linii brzegowej Pogorii IV…
Było już mocne popołudnie w którym myśl o innych pływających w ten cieplutki, słoneczny dzień nie pozwoliła mi na odpuszczenie kajakowania w ten weekend. Chociaż krótki spacer. Najbliżej mi do nie pływanego w tym roku jeziorka Pogoria IV. Zabrałem ciężkiego szklaka, którego nie chce mi się targać na Pogorię III by wydłużyć tą wycieczkę, tak więc postanawiam opłynąć jak najbliżej brzegu samą „czwórkę”. Tym bardziej że zwykle pływałem tu zimową porą i płytsze zatoczki były często pozamarzane. Wystartowałem o 15 piętnaście.
w miejscu startu
Już po kilkunastu minutach spokojnego wiosłowania natknąłem się na płynącego w przeciwnym kierunku gościa stojącego na desce , tak zwanym SUP ie. Pierwszy raz taki widok na tym jeziorku 🙂
SUP owiec 🙂
Dalej przystań z ogromną ilością żaglówek, a dalej zapora przepuszczająca nadmiar wody z jeziora do Czarnej Przemszy. Nie wypływa tej wody zbyt dużo , więc i ja nie wypływam , płynę wzdłuż zapory obok miejsca z którego najbliżej do Pogorii trzeciej, ale i tutaj nie wysiadam. Płynę dalej prawym brzegiem już w stronę powrotną mijając po drodze ładne piaszczyste brzegi i skarpy.
linia brzegowa Pogorii IV
Pod koniec mojej dzisiejszej wycieczki mijam się z gościem płynącym na odrestaurowanym starym kajaku szklanym typu San, do którego dobudowane ma za pomocą konstrukcji ze złączek hydraulicznych pcv , dwa pływaki dzięki którym kajak praktycznie jest nie wywrotny. Do tego żagle i pływanie bez użycia wiosła. Wszystko wykonane solidnie i z pomysłem.
taki żaglowiec 😉
Dalej mijam piaszczyste wydmy, które są najładniejsze zimą, a w taki dzień jak dzisiejszy jest tam najgłośniej , quady, motocykle terenowe, a na wodzie skutery wodne. Duży hałas, wątpliwe miejsce odpoczynku. Są też golasy. Dopływam do końca jeziora, najbliżej Wojkowic Kościelnych i powolutku , wciąż przy brzegu dopływam do miejsca startu. Akurat nad wodą pojawiają się paralotnie. Latają sobie wysoko i nisko, a ja kończę 14 kilometrową wycieczkę.
tak sobie latają
Więcej fotek z tej wycieczki zobaczyć można tutaj.