2024-10-12 Jezioro Przeczyckie (874)

Dziś wielu znajomych pływało po znanych mi wodach, ja miałem ograniczony czas dla ulubionej aktywności , ale słonko świecące od rana wbrew zapowiedziom prognozujących pogodę, skłoniło mnie do wyjścia z domu na krótki, dwu godzinny spacer po pobliskim jeziorze Przeczyckim.

Póki co jezioro prawie „stoi” , co ostatnio nie zdarza się zbyt często. Woduję się w Tuliszowie nieco po dziesiątej i czuję delikatny wiaterek, ruszam zatem pod niego, by po nawrocie mieć lżej, pewnie z czasem wiać będzie mocniej. Płynę w stronę wyspy, która nie zawsze wyspą jest.

                                                                                             Wyspa to po lewej więcej drzew

Dzień ładny więc długość mego płynięcia nie będzie optymalna, bo wędkarzy dziś nie brakuje i muszę płynąć w bezpiecznej odległości od brzegu. Dwa kilometry i okazuje się, że przy odrobinie wysiłku w przeciskaniu się wśród wystających z dna kijków, wyspę można jeszcze wyspą nazywać, choć wygląda na to że stan ten nie potrwa już zbyt długo, no chyba że poziom wody w jeziorze musi być utrzymany jak ten dziś ?

                                                                                           No i zaraz będę na lepszej wodzie

Za wyspą zakręt w prawo, w stronę coraz mocniej słyszalnej DK 91. I tutaj wędkarzy nie brakuje. Kilometr i nakręcam by jak najszybciej oddalać się od głośnej drogi. Faktycznie słyszę ją coraz mniej, ale rekompensatę zbyt długiej ciszy wypełnia mi dźwięk startujących co jakiś czas samolotów z pobliskich Pyrzowic ;-). Do zatoczki sięgającej czasami (przy odpowiednio wysokiej wodzie) za DK 78, nawet nie wpływam, bo ciasny przesmyk opanowany przez moczokijów bytomskiej stanicy wędkarskiej. Nie chcę kłopotów, tu byłbym w zasięgu procy, lub kamienia ;-). Odbijam w stronę Boguchwałowic i zapory zbiornika.  Obok pola biwakowego dosyć pusto, i fajnie.

                                                                                                  Tam dzisiaj nie wpływam

W zatoczce z tak zwaną „Małą Tamą” spory ruch, świadczący o kończącym się wodniackim sezonie. Dźwigami zbierają pomosty , myją łodzie, dzieje się.

                                                                                                                       Robota wre

Płynięcie wzdłuż brzegu Boguchwałowic znowu w odpowiedniej odległości od zasięgu ewentualnych dolatujących kamieni ;-), no i jest korona zapory. Spokojnie przepływam na jej drugi koniec i jestem już na brzegu, na którym za pół kilometra czeka mój transportowiec.

                                                                                                                   Wzdłuż zapory

Dopinam pętelkę która w tym roku daje mi dwanaście kilometrów. Bywało więcej. Na dodatek urwało mi trening o jakieś 1300 metrów, i co bardziej mnie niepokoi, jestem prawie cały mokry bo w kajaku mam dużo wody, czyżbym złapał gdzieś jakąś dziurkę. Hmm. Słabo :-(.

                                                                                                     Takie jeziorko po trzynastej

Nie będę dawał jakiejś galerii, bo nie było widać wielu ciekawszych widoków niż przedstawione powyżej, tak więc jeszcze tylko fotka śladu trasy z brakującym fragmentem i do następnego…

                                                                                                                   Taki ślad