Na tą wycieczkę wyjechałem już 11 listopada, ale najpierw „Skalne Miasto” w Czechach, później Śnieżka i Karpacz, Kowary, wrocławska przygoda na planie nowego serialu „Komisja morderstw” i wreszcie czas na kajak. Szkoda tylko, że akurat dzisiaj pada deszcz… W związku z tym postanawiam skrócić mój coroczny odcinek Widawy, przez co natrafiam na mostek nad dopływem Widawy-rzeczką Dobra. No dobra 😉 , tu zacznę a do Widawy 1 kilometr.
Wprawdzie tylko kilometr Dobrej, ale nie było nudy. Najpierw walka z przemoczonymi szuwarami, później wśród tych szuwarów schowany prożek napełniający wodą do pełna mój za duży fartuch, w końcu spora zwałka , ale daję radę 🙂 i po kwadransie z małym hakiem wpływam w Widawę.
Deszcz nie ustaje, ale wiem że teraz będzie łatwiej, wszak znam ten szlak dosyć dobrze. Płynę, mijając wrocławskie mostki, głównie tymczasowe z racji remontowania starych, mam wrażenie pojawienia się nowych progów, na szczęście spływalnych, i dopływam wreszcie do jazu przy lotnisku Szymanów. Jest otwarty, jeszcze nigdy nie widziałem go w tej pozycji. Gdyby zastawki były podciągnięte wyżej, można by było go spłynąć…
Zastawka w tym roku … …i w roku 2012
Deszcz nie odpuszcza, więc bez obijania się obnoszę i płynę dalej w kierunku Odry. Najładniejszy odcinek Widawy zajmuje mi godzinkę i o czternastej wpływam na wspomniane wody Odry.
Godzinka jeszcze niezbyt późna, postanawiam zatem nie wpływać jak co roku, na drugi brzeg w wody Bystrzycy, a pociągnąć pięć kilometrów pod prąd do ujścia Ślęzy. Tak też czynię by po 50 minutach dopłynąć do wymyślonego dzisiaj miejsca. Przede mną widok mostu Rędzińskiego i śluzy Rędziny.
Kończę przepływając dziś 23 km. także moje skrócenie trasy w stosunku do lat poprzednich wyniosło zaledwie dwa kilometry. Przemokłem na Amen :), a więcej fotek z tej wycieczki tutaj.