Postanowiłem spróbować pływania w pierwszym dniu nowego 2013 roku. Udało się . Krótki spacerek po Brynicy, z Czeladzi do ujścia do Czarnej Przemszy. Na wodę którą była ponownie Brynica, wróciłem po dwóch miesiącach. Drugiego marca przepłynąłem od ujścia Jaworznika do Czeladzi, miejsca startu noworocznego. Relacja tutaj.
na Brynicy
Po kolejnym miesiącu, gdzie teoretycznie miała być wiosna a w praktyce nasypało śniegu, w drodze na wiosenną wycieczkę w góry , odbyłem zimowy spływ nie dokończoną przed laty z „Neptunami” Białą Głuchołaską. Był piąty kwietnia. Relację z tego wyjazdu zamieściłem tutaj.
tutaj już na mecie dwunastokilometrowego pływania
Kolejna (prawie) miesięczna przerwa i wyjazd na trzy dniową majówkę. Padło na Pilicę. Płynąłem od Maluszyna do Inowłodzia, a w drodze powrotnej ze spływu kończę wreszcie nie dokończoną lata temu z Andrzejem Arendtem (†) Wolbórkę. Gosia jeździ na rowerku.Relacja fotograficzna z tego wyjazdu do zobaczenia tutaj.
a tutaj tylko jedna fotka, za zaporą w Smardzewicach gdzie zanocujemy
Następną naszą wspólną wycieczką jest OSK Skawą, płyniemy z Czartaka do Przewozu, a krótką relację z tego wyjazdu można zobaczyć tutaj.
Skawa tuż za budowaną zaporą w Świnnej Porębie
Dwa tygodnie później jedziemy z rowerami i kajakiem na Kocinkę, którą dopływam do Liswarty tą do Warty i kończę dwudniowe pływanie w Krzeczowie. Relacja z tego wyjazdu do zobaczenia tutaj.
za przenoską w Działoszynie
Po dwóch tygodniach jedziemy nad Wartę do Burzenina. Jest wysoka woda. Rano wypływam a Gosia z Piotrkiem jeżdżą na rowerkach. Spotykamy się w miejscowości Warta, którą z Piotrkiem objeżdżamy na rowerkach, a następnie przepływam Jezioro Jeziorsko za którym nocujemy w pobliżu poniższego niebezpiecznego progu.
Pakuję się powoli by następnego dnia ruszyć w tygodniową wyprawę w stronę morza. Udaje mi się dopłynąć do miejscowości Święta, tam za ujściem Iny. Gosia już jest 😀 Płynięcie Wartą i Odrą opisałem na geoblogu. Jest sobota. Jadąc w stronę domu zahaczam jeszcze o górny odcinek Myśli. Miałem nadzieje na przedostanie się od jeziora Wądół do jeziora Myśliborskiego, ale się nie udało 😥 Jedziemy więc nad nie i płynę nim od miejscowości Dąbrowa do Zarzecza gdzie rok wcześniej zaczynałem Myślę.
przedzieram się do jeziora Myśliborskiego
…a ono falowało tak że zalewało niektóre z pływających żaglówek
wypływ z jeziora Myśliborskiego na Myślę
…i na mecie w Zarzeczu. Więcej fotek tutaj.
Tydzień później jedziemy na OSK Trzech Zapór , jezioro mocno wyschnięte…
tutaj zawsze startowaliśmy, widok na jezioro z korony wału 😥
…tak więc płynięcie zaczynamy w zatoce ujściowej rzeczki Moszczanica.
… a kończymy jak zwykle przed zaporą w Porąbce
następny dzień z troszkę gorszą pogodą, tu za przenoską w Czańcu
Pod mostem za Zasolem kajaki giną z pola widzenia 😎
ekipa Polski Południowej po ceremonii zakończenia, a więcej o tym spływie tutaj.
Mijają trzy tygodnie i jedziemy naszą trójką nad Wisłę po przeciwnej stronie ujścia Skawy, skąd w czasie ładnego weekendu dopłynę do śluzy Przewóz, która za tydzień będzie miejscem startu tygodniowej wycieczki Wisłą do Bałtyku a o której poczytać można na geoblogu.
Nasze stałe miejsce biwakowe naprzeciw Tyńca
Po dwóch tygodniach jedziemy tym razem nad Nidę do Motkowic, i tym razem w trzy kajaki i rower. Będę rowerował po transportowca po każdym etapie i w jego połowie, a płynąć będziemy z Jadzią S. i Cześkiem O.
Jadzia z Cześkiem dopłyną do Wisły, ja skończę w Nowym Korczynie…
…ja nie, ale mój kajaczek dopłynie do Wisły na holu 🙂
A o spływie Nidą więcej fotek zamieściłem tutaj.
W następnym tygodniu, już w towarzystwie moich rowerzystów jedziemy nad Dolny Dunajec. Nocleg znajdujemy już po ciemku gdzieś nad rzeką, a rankiem podjeżdżamy do Rożnowa skąd wystartuję. W ciągu tego weekendu przepływam prawie osiemdziesiąt kilometrów dopływając do Wisły w Opatowcu. Wracając do domu przez Racławice zwiedzamy okolicę związaną ze słynną kościuszkowską bitwą pod Racławicami.
obudziliśmy się w takich okolicznościach przyrody
to pod tą kładką nocowaliśmy
przewózka za zaporą jeziora Czchowskiego
meta pierwszego etapu
…i start dnia drugiego
po lewej Dunajec, po prawej Wisła pod pomnikiem Bartosza Głowackiego
Więcej o tym wyjeździe tutaj.
W następny piątek jedziemy w składzie dwójka rowerzystów i dwójka kajakarzy. W pływaniu towarzyszyć mi będzie Jadzia S. , a szlak jaki sobie na ten weekend obraliśmy to szlak Nysy Kłodzkiej którą dopłyniemy do Odry , a Odrą do Brzegu. Start w Nysie za ostatnim wysokim progiem (jazem)
startujemy w Nysie
na Nysie wiele razy trzeba przenosić kajaki 😥
…w różnych miejscach
i wreszcie za ostatnią przenoską pierwszego dnia
rowerowa dostawa drewna na ognisko 😉
…i się pali choć z góry zaczyna padać 😥
następny dzień również z przeszkodami
Już na Odrze, przerwa na posiłek
jest meta – Brzeg
więcej o tym wyjeździe tutaj.
Tydzień później jedziemy z Jadzią i Cześkiem na II Polsko-Czeski Maraton po Odrze. Pierwszego dnia płyniemy z Bohumina do Raciborza, następnego dnia maraton z Raciborza do Kędzierzyna Koźla, a jeszcze następnego już prywatnie w trójkę płyniemy dalej Odrą do śluzy w Krapkowicach.
Racibórz – meta pierwszego etapu
Start do maratonu
…i jego meta 🙂
…jeszcze tylko zakończenie i…
…i mogliśmy odpłynąć by rozbić swój dzisiejszy biwak na wyspie
na śluzie Krapkowice
więcej na temat tej całej wycieczki tutaj.
Tydzień później jedziemy z Gosią i Piotrkiem na ostatni tegoroczny weekendowy wyjazd z namiotem , rowerami i kajakiem na maraton na Sanie. Ścigaliśmy się z Wyszatyc do Jarosławia. Ja po wyścigu przepłynąłem jeszcze dyszkę do miejsca gdzie mogliśmy spokojnie zabiwakować, a skąd nazajutrz popłynąłem do Leżajska.
Wystartowaliśmy przy promie w Wyszatycach
na trasie była obowiązkowa przenoska
…a niedługo potem meta 🙂
walczyłem z takimi jedynkami 😉
takie obrazki będą rozdawać
jeszcze grupowa fotka i…
…już jesteśmy na ostatnim tegorocznym biwaczku pod namiotem, transportowiec transportuje drewno na…
…cieplutkie ognisko 😛
…a drugiego dnia dopływam do…
… Leżajska
a więcej o tym wyjeździe tutaj.
Po dwóch tygodniach jedziemy do pobliskiego Jaworzna na organizowane tam przez miasto I regaty kajakowe na zalewie Sosina. Ja płynę na jedynce a Gosia z Magdą na (jedynej) dwójce żeńskiej.
wystartowaliśmy
…i już na mecie – ja…
…i dziewczyny
będą mieli co rozdawać 😛
Więcej mojej opowieści o tym tutaj. , a w sieci znajduje się filmik z tej imprezy :
W następnym dniu płynę Gostynią i Wisłą od Tychów do Bierunia.
do rzeki muszę się przedzierać 😉
…taki niby nie wielki prożek…
… a napełnił mi fartuch aż miło 😉
w pobliżu ujścia trzeba było przepłynąć przepustem rurowym
więcej fotek tutaj.
Dwa tygodnie później jadę do Sosnowca Maczek by stamtąd popłynąć Białą Przemszą do Trójkąta Trzech Cesarzy i dalej do Wisły. Trzydziestopięciokilometrowa wycieczka.
na Białej Przemszy Obelisk na Trójkącie Trzech Cesarzy
…to już Przemsza
…i Wisła , miejsce mojej mety
a więcej o tym wyjeździe tutaj.
Następnego dnia po pracy płynę Czarną Przemszę od Pyrzowic do Będzina
mosty na „gierkówce”
ładnie jesiennie
zmierzcha , a ja na ostatniej przenosce
więcej do zobaczenia tutaj.
Dwa tygodnie później w drodze do Łomży odbieram za „symboliczną flaszkę” od znanego Kazika R. kajak, który zalega w jego blokowej piwnicy i na tym wyjeździe płynę na nim drugi etap po Narwi. Od Łomży do Nowogrodu. Pierwszy etap to odcinek z Wizny do Łomży.
miejsce startu w Wiźnie
…i meta w Łomży
…a drugiego dnia to samo miejsce w Łomży jako miejsce startowe
…i jest meta, choć przejścia nie ma 😉
więcej fotek jest tutaj.
Tydzień później, w dzień zaduszny 2 listopada płynę kółko po linii brzegowej pobliskich jeziorek Pogoria IV – III i IV.
Pogoria IV
Pogoria III
… miejsce przenoski pomiędzy jeziorami
więcej o tym tutaj.
Tydzień później jestem na Widawie, tradycyjny odcinek z Wilczyc do Odry, na drugi brzeg do Bystrzycy i kilometr w górę Bystrzycy
…na Widawie
…już blisko Odry.
…transportowiec jadący po mnie troszkę się kopał w błocie 😛
więcej zdjęć tutaj.
Mijają dwa tygodnie i płynę Wisłą, również tradycyjnie z Goczałkowic do Bierunia.
na Wiśle
relacja fotograficzna z tej wycieczki tutaj.
Następnego dnia pływam po raz pierwszy na pobliskich jeziorkach Rogoźnik 1 i 2
połączenie jeziora Rogoźnik 1 i Rogoźnik 2
a więcej o tym tutaj.
Ostatniego listopada jadę z Cześkiem O. na kółko Kłodnickie zaczynając i kończąc przy śluzie Nowa Wieś.
Czesiek na Odrze
obszerniejsza relacja tutaj.
W następnym tygodniu jesteśmy na Barbórkowym Wyścigu na jeziorze Rybnickim. Wyścig po raz pierwszy zostaje odwołany, a miałem się spróbować na kajaku od Kazika 😕 . Przepłynąłem się ledwie jeden kilometr 😥
maszerujemy dziarsko na start
schodzimy
Gosia się rozgrzewa i po spływie 😥
Tydzień później jadę na Czarną Przemszę, płynę od młyna w Siewierzu i kończę pod mostem na DK 86. Miałem zamiar dopłynąć do Tuliszowa , ale jezioro zaczęło zamarzać 😥
na mecie nad Czarną Przemszą
kilka fotek więcej do zobaczenia tutaj.
Przez ostatni tydzień troszkę się ocieplało, pomyślałem więc że kanał Gliwicki jeszcze nie jest zamarznięty. Zaplanowałem wycieczkę po tym właśnie kanale plus dodatkowo po kanale Kędzierzyńskim. Jadę z Cześkiem O. i Marianem R. Początkowo jest trochę cienkiego lodu, który udaje nam się łamać, niestety po blisko dwóch kilometrach nasze lodołamacze nie dają już rady lodowi pokrywającymi kanał.Wracamy i jedziemy na Kłodnicę. Płyniemy z Rudzińca do Sławięcic, a Czesiek zalicza w połowie trasy kabinę. Wyjątkowo nie ma ze sobą nic suchego na zmianę, a my też nie. W Sławięcicach zostawiamy go w przyrzecznej gościnnej chałupie, a ja szybko jadę po transportowca. Gdy wracam Czesiek już ogrzany i pojedzony. Przebieramy się i do domku 😆
takiej kry nie dawaliśmy już rady przełamywać
o tej wycieczce więcej tutaj.
Dwa dni później mam zamiar popłynąć jeziorem Świerklanieckim do wpadającej do niego Brynicy i tą ile się da w górę. Niestety ujściowy odcinek jest dla mnie nie do pokonania. Wracam , za mną dziewięć kilometrów.
…tego też nie dałem rady pokonać 😡
więcej o tej krótkiej wycieczce tutaj.
Następnego dnia, a jest to dzień wigilii, jadę nad jezioro Przeczyckie. Przepływam malutkie kółko po jeszcze nie zamarzniętej wodzie. Całe siedem kilometrów z Tuliszowa do Tuliszowa.
na jeziorze Przeczyckim
więcej o tym pływaniu tutaj.
Po czterech dniach , już po świętach korzystając z ładnej pogody Gosia z Magdą wiozą mnie do Krapkowic skąd od śluzy płynę do Dobrzenia Małego w czasie w którym dziewczyny zwiedzają opolskie Zoo.
na starcie za śluzą Krapkowice
więcej o tym tutaj.
Trzy dni później, w ostatni dzień tego 2013 roku płynę do Wrocławia na Sylwestra. Oławą od Siechnic z przenoską przy wodociągach na Odrę a Odrą na przeciw wrocławskiej zatoki gondoli. Tak kończę ten kajakowy rok 😛
we Wrocławiu kończy się ostatni tegoroczny dzień
O tym pływaniu i nie tylko poczytać można tutaj.
Bilans po roku 2013 w którym w przeciągu 62 dni przepłynąłem 2672 kilometry wynosi 39174 km. 😛
a mapka po tym roku prezentuje się tak