Szczęśliwego Nowego 2020 Roku.
… i płyń ciągle płyń w…
… i płyń ciągle płyń w…
Podsumowanie roku w którym jak się okazało po raz ostatni na wodzie byłem ponad trzy tygodnie temu 🙁 , choć propozycje były nawet na dzień dzisiejszy (dzięki Pablos), wygląda następująco: Przepłynięte 1317 kilometry w czasie 33 dni, z czego 74 kilometry to nie płynięte…
Jak co roku o tej porze, po Barbórce wyścig być może 😉
To już prawie miesiąc bez kajaka, może by tak coś przepłynąć? Tak, jak zwykle o tej porze Widawa.
To był przepiękny, z letnią temperaturą, jesienny październikowy weekend, a ja nie mogłem go spędzić wyjazdowo 😥
Prawie tradycyjnie jak co roku zaplanowaliśmy udział w VII Regatach Kajakowych na Sosinie w Jaworznie…
Cały tydzień zapowiadali brzydką pogodę na weekend, dlatego nie umieliśmy zdecydować jechać czy nie? 😥
Gdy w mediach zapowiedzieli upalny weekend, nie było się co zastanawiać tylko jechać. Padło na Nidę.
Dzisiaj impulsem do jakiegokolwiek wyjazdu była córka, będąca na krótkim urlopie w Polsce. Kierunek Pilica.
Można to było zrobić naprawdę prawie od wschodniej granicy, aż do zachodniej, ale nie miałem tyle czasu, a tej podróży nawet nie planowałem 🙁
Zacząłem w czwartek w Łomży na Narwi, dzisiaj wpłynąłem na Wisłę i podziwiałem taki oto zachód słońca kilka kilometrów przed Czerwinskiem. 🙂