2016-06-04-05 Wschodnia

Tym razem prognozy były wręcz wymuszające do wymyślenia jakiegoś weekendowego wyjazdu.Wreszcie prawdziwa wiosna. Zważywszy na mnóstwo opadów krążących nad Polską przez miniony tydzień , byłem prawie pewien wody w rzekach. Nawet tych o których nie miałem żadnych informacji wodowskazowych…

Jedną z takich była Wschodnia, dopływ Czarnej Staszowskiej. To nad nią wyjechaliśmy w piątkowe późne popołudnie. By się nie stresować wieczornym wyszukiwaniem dogodnego miejsca pod namiot, biwakujemy na znanym miejscu nad Nidą w Motkowicach. To jakieś trzydzieści kilometrów przed planowanym miejscem startu Wschodnią. Na nocleg dotarliśmy przed zmrokiem, znajdując jeszcze po widnemu kilka kawałków brzózki z której dało się poskładać ogieniek 🙂

RIMG8358                                                                                   Stała miejscówka nad Nidą

Poranek słoneczny, więc po śniadaniu ruszamy ku nowej rzece. Pierwsze oględziny rzeczki w Zręczach Małych nie napawa optymizmem, jedziemy zatem dalej i za połączeniem dwóch odnóg przy miejscowości Potyrała postanawiam spróbować zejścia na wodę.

20160604947                                                     …i popłynąć na nowej dla mnie rzece – Wschodnia

Głębokość przekonuje mnie, że nawet jeśli wszędzie padało, to do Wschodniej chyba raczej nie napadało 🙁 Nie zrażam się jednak i walczę. Najpierw z brakiem wody pod przysłowiowym kilem, następnie z nudą nieskończenie prostych odcinków rzeki, a w końcu z nużącą ilością prożków różnej wysokości, które spływam lub obnoszę. Po Wschodniej raczej nie pływa zbyt dużo kajaków, dlatego miejsca przenoszeń to w większości istna dżungla, trawa , pokrzywy i chwasty mojego wzrostu. Jest gorąco, a ja muszę płynąć w pełnym „roboczym” stroju. Długi rękawek, dresowe spodnie i gumiaki 🙁

RIMG8394                                                                                         Prosto i nudno

Nim wskoczyłem w pełny „roboczy garniturek” poczułem na nodze coś chłodnego, okazało się że płynie ze mną żabcia

RIMG8486                                                      …taka żabcia siedząca sobie na cumce mojego kajaczka 🙂

 

Męczę rzeczkę, a rowerzyści zwiedzają ciekawe okoliczne obiekty robiąc sobie fotki np. takie jak ta wyróżniająca u góry tego wpisu 🙂 . Po czterech godzinach dopływam do ujścia Sanicy. Za mną 15 km. słabo. Od tego miejsca rzeka podwaja swoją szerokość i robi się nieco głębsza, mam nadzieję na poprawę średniej szybkości. Niestety progi, za nimi płycizny skutecznie mnie spowalniają.

RIMG8452                                                                    między innymi takie spowalniacze

Wytrzymuję jeszcze dwie godzinki, nie tyle ja co mój telefon który rysuje mi mapkę , a power bank znowu został w samochodzie, tak więc umówiony pod jednym z mostów z moimi współbiwakowiczami kończę pod nim i czekam dziewięćdziesiąt minut aż po mnie dojadą. Droga troszkę ruchliwa, odjeżdżamy zatem do wypatrzonego wcześniej mostku w lesie przy którym będziemy mogli spokojnie przenocować. Ilość drewna rzucającego się w oczy skłania nas do poskładania ognia po raz drugi na tej wycieczce. Takie symboliczne ognisko, ledwo do początku niedzieli. 🙂

RIMG8502                                                                                                         🙂

Słoneczny i cieplutki poranek, nie marnujemy dnia. Jedziemy pod mój wczorajszy most i rozdzielamy się…

RIMG8479                                                                                           Taka rzeka

Miałem nadzieję, że drugi dzień będzie łatwiejszy. Niestety. Intensywność progów i niska woda za nimi nie przynosiła satysfakcji z płynięcia.Przed jednym z mostów dosyć dużo wody wąskim korytem odpłynęło w stronę stawów rybnych. Ja zostałem na głównym korycie lecz po kilkuset metrach płynąć się już nie dało. Przez łąki około 700 metrowy spacer i jestem spowrotem na wodzie. Wodzie płynącej pomiędzy sporej wielkości stawami hodowlanymi.

RIMG8572                                                                                  woda między stawowa

Niestety i ta woda znika w jednym ze stawów, płynę na przeciwległy brzeg mając nadzieję, że gdzieś tam woda zostanie oddana rzece. Nie została, nie tam. Oddali ją gdzieś wcześniej, gdzie nie wiem. Ja ją odnalazłem po około dwustu metrowym spacerku przez wysokie trawska i chwasty , ale udało się 😉 Teraz to już chyba na pewno będzie tylko lepiej 🙁

RIMG8588                                                                                                 Nie było…

Po raz kolejny zginęła mi woda i teraz już nie wiedziałem gdzie jej szukać. Deptałem i dodeptałem wreszcie do głębszej wody, którą była już Czarna Staszowska. Uff, udało się, jest Połaniec i koniec tej jednorazowej rzeczki 🙂

WP_20160605_032                                ujście Wschodniej do Czarnej wygląda tak samo atrakcyjnie jak cała Wschodnia  😉

Udało mi się jednak przemierzyć około 40 km. po nowym szlaku z którego więcej fotek do zobaczenia tu.