Rok na początku którego zmarł po etapie po rzece Sole mój kompan z kilku spływów Andrzej Arendt (†). Dostałem cynk, że mogę odkupić Andrzejowy sprzęt, co niniejszym uczyniłem. Nabyłem dwa Prijony- Boxera i Cyclone. Mogłem zacząć sezon wcześniej i na czymś trudniejszym. Zacząłem 4 kwietnia na górnej Wiśle , spłynąłem osiem kilometrów na terenie Ustronia. Z Ustronia Polany . Na więcej tego dnia nie starczyło mi cierpliwości 🙂
No to próbujemy 🙂
Pierwsze metry na moim Prijonie
Na tym odcinku Wisły dużo większych lub mniejszych progów
No i chyba zaraz skończę 🙂
To również rok naszego wejścia do Unii Europejskiej. 1 maja otworzyły się granice, więc ja 2 maja zaczynam spływ Nysą Łużycką z Sieniawki do ujścia do Odry. Płynąc zgodnie z wymogami pływania wodami granicznymi, wtykam sobie w dziób kajaka flagę, tym razem Unijną, która niestety jest mi skradziona na jednej z elektrowni, na której zostawiam kajak na jedną noc. Na tym spływie z każdej mety, próbuje dostać się do auta zostawionego na starcie. Było na trasie jedno miejsce w którym zmuszony byłem pozostawić zamaskowany kajak w trawie. Zbyt daleko było do jakichś zabudowań. Na szczęście rano kajak był tam gdzie go pozostawiłem. Był też przypadek rozwidlenia Nysy i cały nurt odpłynął na niemiecką stronę, polska odnoga niosła ledwo stróżkę wody sięgającą kostek. Granice wprawdzie zniesiono, ale póki co przekraczać ją można było tylko w wyznaczonych miejscach, głównie na byłych przejściach granicznych. Tak więc musiałem brodzić tych kilkaset metrów, aż woda z Niemiec powróciła na granicę 🙂
Okolicznościowy słup graniczny w Porajowie
Wygląda na to , że dla przenoski przekroczyłem w nielegalnym miejscu granicę 😉
Na Nysie Łużyckiej
Ktoś musiał mnie przyuważyć hasającego po nie swoich terenach, bo po krótkiej chwili wyłonił się zza polskich wałów śmigłowiec straży granicznej, który na chwilkę zawisł w bezruchu nad wałem. Wymieniliśmy się spojrzeniami i śmigłowiec odleciał. Więcej przygód z pogranicznikami nie miałem. Z kolei, wracając po auto po jednym z etapów, który wyniósł około czterdzieści km. rzeką ustanowiłem rekord swojego deptania po auto. Przeszedłem około 25 km. Obierając najkrótszą drogę natrafiłem na ruiny fabryki prochu Forst Scheuno w Zasiekach. Następnego dnia obejrzałem je dokładniej.
ruiny fabryki prochu Forst Scheuno
na terenie ruin fabryki prochu Forst Scheuno w Zasiekach
Za tymi mostowymi filarami miałem spotkanie ze śmigłowcem
Nysa Łużycka
Niezbyt fotogeniczny, już na Odrze na tle Nysy którą tu dopłynąłem 🙂
Na Nysie spędziłem cztery dni, mam jeszcze troszkę czasu, jadę zatem na kolejną rzekę, dopływ Nysy – Lubszę. Zaczynam w Stargardzie Gubińskim i dopływam do Gubina
Na granicznym moście w Gubinie
Ruiny kościoła farnego zniszczonego w czasie drugiej wojny światowej
Następnego dnia mam zamiar spłynąć kolejną rzeczkę, będzie to Czarna Wielka dopływ Bobru. Zacznę w Iłowie a skończę wpływając właśnie do Bobru. W trasie obejrzę jeszcze pałac w Brodach, zamek w Lubsku i Żary.
Brody
Lubsko- zamek – dom pomocy społecznej
Żary
Nie miałem ze sobą aparatu wodoszczelnego, a i pogoda nie była zbyt sucha, tak więc z kajakowania fotek niestety nie mam. W drodze na kolejny szlak kajakowy odwiedziłem jeszcze ciekawe miejsce w Żaganiu.
🙁
Wszystko pisze na tablicy
widoczna na zdjęciu ścieżka to długość podkopu opisanego fotkę wcześniej
Na tym wyjeździe spłynąłem jeszcze jedną, a właściwie dwie rzeczki. Zacząłem w Pszennie na Piławie która po kilku kilometrach wpłynęła w Bystrzycę którą skończyłem tego dnia w Kątach Wrocławskich.
Na Bystrzycy, w tle zamek w Domanicach
…a w czasie ostatniego powrotu po auto natrafiam jeszcze tutaj- Pałac Krobielowice
Po tygodniu, jedziemy na OSK Skawą. Płyniemy z Zembrzyc do Podolszy, z tym że z powodu coraz bardziej zaawansowanych prac przy zbiorniku Świnna Poręba i zapory tego zbiornika, pierwszy etap zostaje nieco skrócony, a my jesteśmy przewiezieni do Czartaka.
Na otwarciu ładnie i dosyć pogodnie
Pakujemy się w kajak pod mostem w Zembrzycach
no i startujemy
i nie tylko my 🙂
płyniemy Skawą
i już nie płyniemy, stąd nas odwiozą
poranek na biwaku w Czartaku okazał się być bardzo zimny
ale my mamy nowych zawodników, którym trzeba pokazać rzekę…
…więc pokazujemy 🙂
…a po zakończeniu nasza drużynka wygląda tak 🙂
Prawie półtora miesiąca później, jedziemy na OSK Trzech Zapór po Sole. Trasa pełna: z Żywca do Oświęcimia
Dopływamy do zapory w Tresnej
Z góry Żar jak zwykle latają 🙂
Gosia płynie
i my też płyniemy 🙂
drugiego dnia na rzece Gosia znowu płynie
…i my za Gosią też 🙂
a Magda wygląda nawet na zadowoloną 🙂
…a teraz ja się będę cieszył 🙂
Tydzień później jedziemy po raz pierwszy na OSK Wisłoką z Brzostka do Kozłowa. Jako, że głównym organizatorem tego spływu, były gminy Brzostek i Dębica , a urzędy w niedziele raczej nie pracują, tak więc główna część spływu odbywała się w piątek i sobotę
Płyniemy Wisłoką do Pilzna
Meta w Pilźnie już w zasięgu wzroku.
…i takie różne możliwości dla dzieci
Generalnie ten spływ nam się spodobał, wszystko działo się tak spokojnie, bez pośpiechu. Na każdej przenosce pomocni strażacy. Poczęstunki i gadżety. Żyć nie umierać. W sobotę w Kozłowie wyścig na zalewie i imprezka 🙂
Słabo nas widać , ale to my Gosia i ja na szybkościówce
W niedzielę dość szybko odjechaliśmy, bo w planie miałem jeszcze spłynięcie rzeki Białej- z Tuchowa do Pleśnej
Na Białej
troszkę mało wody ale dyszkę spłynę 🙂
Dwa tygodnie później jedziemy na wakacyjny objazd. Pływanie zaczynamy z Piotrkiem na Luciąży w Mierzynie , a po różnych perypetiach zwałkowych, dopływamy do zalewu Sulejowskiego a nim do miejscowości Barkowice, gdzie nocujemy nad jeziorkiem.
ładnie na Luciąży
Łojej 🙂
teraz sposobem małpim 🙂
się Piotrek na mnie zawziął 🙂
Po udanym noclegu,wiozą mnie wszyscy do Kazimierza na Ner, w ciągu dwóch dni dopływam nim do Warty w Dobrowie. Na tej mecie nocujemy, budzeni następnego dnia przez wielkie stado krów 🙂
Na rzece Ner
…i już na Warcie
Kolejny etap podróży, to krótki postój u rodzinki w Łomży, głównie moich dziewczyn, a w tym czasie my z Piotrkiem robimy krótkie wycieczki kajakowe, najpierw Narwią z Łomży do Nowogrodu, a następnego dnia Skrodą i Pisą z Borkowa do Nowogrodu. Jadąc do Łomży odwiedzamy jeszcze zamek w Ciechanowie 🙂
W Ciechanowie
Po „odpoczynku” w Łomży, z którego nie ma żadnej fotki 🙁 jedziemy ,oglądając po drodze Tykocin i miasteczko Suchowola w którym znajduje się geograficzny środek Europy, do Jasionówki na rzeczkę Brzozówka.
Rynek w Tykocinie z pomnikiem hetmana Stefana Czarnieckiego a dalej kościół parafialny.
na środku Europy
startuję na Brzozówce
na Brzozówce
Brzozówką wpłynąłem na Biebrzę, a tą do Dolistowa, a moja ekipa brzegowa jeździła różnymi drogami:)
taka trasa nad Biebrzą 🙂
miejsce kąpielowe w Biebrzy 🙂
Po ukończeniu samotnej wycieczki, jedziemy do Sejn skąd z Piotrkiem spłyniemy Marychą do Zelwy
W Sejnach
Za chwilę wystartujemy 🙂
Marychą
Po przenocowaniu nad jeziorem Pomorze, mamy zamiar odwiedzić Litwę, do której wjechać można bez paszportu, jednak przed przejściem granicznym jest tak długa kolejka oczekujących pojazdów, że rezygnujemy z tego pomysłu, na korzyść nowego: przepłyńmy się po najbardziej na północny-wschód wysuniętym jeziorze, po Wiżajnach. Robimy sobie na nim dziesięciokilometrowe kółeczko i przejeżdżamy do Kłajpedy, by przepłynąć po najgłębszym polskim jeziorze- po Hańczy. Zamiar jest by popłynąć również dalej Czarną Hańczą, ale niestety za jeziorem – w Błaskowiźnie okazuje się to nie możliwe. Ogromne głazy w korycie rzeki , ale wody niestety brak…
Czarna Hańcza przed jeziorem Hańcza
Na najgłębszym polskim jeziorze max. 108 metrów 🙂
Jedziemy wzdłuż Czarnej Hańczy do miejsca, z którego najwyżej będzie można popłynąć. Takie miejsce ukazuje się dopiero w Potaszni skąd następnego dnia ruszę, kończąc płynięcie w Cimochowiźnie nad jeziorem Wigry.
dopłynąłem do Cimochowizny gdzie zanocujemy, by rankiem podjechać obejrzeć klasztor w Wigrach
W Wigrach
Klasztor Kamedułów w Wigrach
Nasza dalsza podróż prowadzi do Olecka, nad Legę którą spłynę do Gąsiorówka a nad Legą Magda jeździ konno 🙂
Dzień później jedziemy przepłynąć się Sapiną, szlakiem jezior Mazurskich i Węgorapą.Start w Kruklankach…
przed jeziorem Święcajty
…a metę obraliśmy w Węgorzewie, skąd jedziemy do Orzysza z którego popłynę rzeką o tej samej nazwie, przez Śniardwy do kanału Śniardwy-Roś przy którym skończę w miejscowości Kociołek Szlachecki.
Orzyszą
czekając na mnie Magda szlifuje technikę 😉 na Śniardwach
Po wakacyjnych pływaniach robię prawie miesiąc przerwy i jadę blisko – do Nieborowic na Bierawkę. Rzeka mocno uciążliwa zajmuje mi cały dzień. Biedna Gosia naczekała się na mnie. Spłynąłem ledwo 27 km. 🙁
na starcie przy DK 78 z Gliwic do Rybnika
Dwa miesiące przerwy i jadę na Bystrzycę. Zaczynam w Kątach Wrocławskich i udaje mi się dopłynąć do Wrocławia
na starcie
Przed ujściem Strzegomki w Samotworze
Wrocław Leśnica, tu dopłynąłem a na fotce Zamek Leśnica
Kolejny miesiąc przerwy i już ostatnie pływanie, czyli tradycyjnie Barbórkowy wyścig po Jeziorze Rybnickim.
płynąłem z Gosią a na dowód tylko ta jedna fotka 🙂
W tym roku przepłynąłem 854 km. czyli od początku pływania 22822 kilometrów
taka mapka 🙂