2025-07-20 Biała Przemsza (889)

Po ostatnich opadach deszczu (tych sprzed tygodnia) chciałem, ale nie umiałem się zmobilizować by zobaczyć jak wygląda Biała Przemsza od Maczek po wyschnięciu Sztoły, dziś wreszcie się zmobilizowałem 🙂

                Piękna słoneczna niedziela. Po śniadaniu jedziemy z żoną do Sosnowca Maczek skąd popłynę odcinkiem Białej Przemszy po którym nie płynąłem od pięciu lat. Ostatnio podczas wyścigu przeniesionego właśnie tutaj z rewitalizowanego przez dwa lata zalewu Sosina w Jaworznie. To był październik 2020 roku. Pandemia. To krótki, niespełna 11 kilometrowy odcinek, dlatego zostawiwszy pojazd z kajakiem dwieście metrów od planowanego startu, jedziemy na osiemnastokilometrową wycieczkę rowerową, nad pobliskie jaworznickie jeziorka. Ludzi tu  cała masa. Pierwsze jeziorko, a właściwie – zbiornik poeksploatacyjny  będący jednym z najpopularniejszych polskich nurkowisk potocznie zwany „Koparki”, które można zaobserwować na jego dnie. Fajny kolor wody w której dojrzeć można duże, ponad pół metrowe ryby.                                                                                                                 Zbiornik Gródek

              Drugim jest zbiornik położony tuż obok. To Wydra nazywany polskimi Malediwami, ale dziś, przy bardzo niskim stanie wody ja bym go tak nie nazwał. W sieci można znaleźć zdjęcia jak ludzie spacerują po pomoście brodząc do kostek w wodzie, dziś do takiego stanu brakuje blisko pół metra, a do tego wszyscy którzy się tam znajdują są jakby nielegalnie, ponieważ dwa zejścia w to miejsce są obecnie wyłączone z eksploatacji. Kiepski stan techniczny.

Jaworznickie Malediwy 😉

Jedziemy dalej, nad Sosinę nad którą również mnóstwo letników. Chwilka przerwy i ruszamy do Maczek bo pora bym wypłynął. Dzieje się to około 13,30.

               Płynie się dość dobrze, wody wystarczająco, jedynie na niektórych bystrzach czasem zahaczam wiosłem o dno. Zwykle pływałem tędy w zimnych  miesiącach, a dziś prawdziwie letnia aura. Nie zmienia to jednak faktu, że po dopłynięciu do uskoku kawałek za czwartym kilometrem, gdzie widzę że wody jest nieco mniej niż podczas poprzednich moich tu bywań, nie decyduję się na spływanie bez asekuracji i grzecznie obnoszę przeszkodę. Cały czas pamiętam jak zmoczeni byli przepływający tędy ludzie te choćby pięć lat temu. Za przenoską uznaję że dobrze zrobiłem. Nie dało by się na sucho ;-). Za przeszkodą

            Niespełna kilometr dalej nie ma innej możliwości jak tylko przenoska po prawym brzegu obok elektrowni nie lubiącej kajakarzy (kiedyś, nie wiem jak dziś).  Wyjście kilkadziesiąt metrów przed przeszkodą w miarę fajne , oznakowane i są ślady wyciąganych kajaków, czyli nie jestem pierwszym od pięciu lat 😉 , zejście bez zmian – niezbyt łatwe, dosyć wysokie, schodzę kilkadziesiąt metrów za przeszkodą i wiosłuję do ostatniej przenoski. Taka przeszkoda

         Kolejna elektrownia oddalona jest nieco ponad trzy kilometry dalej. Obnoszę choć widzę, że wody nie jest aż tak mało jak się spodziewałem. Przelewa się nawet mały strumyk obok zastawek, gdzie zdarzało mi się przeciskać kajakiem bez wysiadania, ale skoro już wysiadłem to idę. Przed jak i za przeszkodą jest pomost, ale ten za znajduje się ponad pół metra nad lustrem wody, także zejście do mojej jedynki średnio łatwe. Znów muszę pokombinować i jestem.Ładny pomost 🙂

Ruszam na najszybszy odcinek tej trasy. Zwężenie wody i bystrza. Po jedenastu minutach przepływam obok słabo dostrzegalnego dziś dopływu – Bobrek no i za mostem na DK 79 słynne larseny i uskok, który w innych latach zalewał mnie po czubek głowy. Dzisiaj kajak zahacza gdzieś o jakieś przepłycenie, także nawet fartuch niezbyt zalany. Kilometr do mety, jeszcze dwa bystrza które w dniu dzisiejszym nie robią mi krzywdy no i po niespełna dwóch godzinach wpadam na niezbyt ładnie wyglądającą i pachnącą Czarną Przemszę. Pozostaje mi kilkaset metrów do mety, a po drodze jeszcze bystrze, moczące mnie bardziej niż wszystkie wcześniejsze. Kończę zadowolony z fajnie spędzonego dnia. :-), a na wodowskazie Niwka dziś 194 cm. i co ciekawe to zaledwie 5 cm. mniej niż wtedy kiedy płynąłem tutaj zimą 2018.

 

Kilka fotek ze spływu