Po cieplutkiej nocy i udanym (?) meczu ruszamy w dalszą drogę z moją nadzieją na przepłynięcie czegoś nowego w okolicy stolicy…
Miałem plan, na Czarną ale okazała się zbyt płytka, myślałem też o Długiej i tutaj taka sama sytuacja, przypadkiem trafiła się jeszcze Śmierdziucha ( 🙂 ) , ale tej prawie w ogóle nie było widać i nawet nie czuć 😉 . Wymyśliłem zatem wodę w której woda będzie, ale nie będzie to dla mnie nowa woda :-(. Dobrze że auto prowadził Piotrek, mogłem postudiować mój stary atlas samochodowy z naniesionymi śladami mojego pływania, i dokładniej go studiując zauważyłem, że skoro jedziemy na Pisę , to chociaż kawałek czegoś nowego mogę spłynąć. To będzie Turośl 🙂
Była już czternasta więc bez ociągania ruszyłem
Nowej rzeczki poznałem ujściowe trzy kilometry, które okazały się kanałem z dwoma zakrętami pod koniec i niskim jazikiem który bez problemu pokonałem bez wychodzenia z kajaka. Temperatura ponad 30 st. C . Ufff
Ostatnie utrudnienie dzisiaj
Po pół godzinie jestem na Pisie, wiem że tu już należy tylko mocno wiosłować bo do Narwi 35 km. Rzeka kręci, co mostek z jakąś plażą całe rzesze ludzi kąpiących się i opalających, nade mną bociany a na wodzie spokój. Nie to co wczoraj, kajaki i kajaki 😉 . Mijam zakręt za zakrętem odliczając która będzie godzina gdy dopłynę na metę.
Widoczki jak wczoraj na Pilicy 🙂
Upał nie odpuszcza, ale nie jest on dla mnie najgorszy. Gdy się płynie w miarę czystymi rzekami zawsze się można schłodzić 🙂 . Tak sobie pomagam. Za jednym z mostów płynie do mnie bóbr, choć z daleka go nie rozpoznaję, myślac że z wody wystaje drzewo, dopiero bliżej gdy „drzewo” robi nura pod wodę , wiem co to było i żałuję , że nie zdążyłem zrobić fotki 🙁 . Czekam jeszcze chwilę z aparatem w ręku licząc że bóbr wypłynie, ale nie doczekałem się 🙁 . Mijam ujście Skrody i wiem już że w ciągu godziny będę na Narwi
Się ktoś ładnie urządził nad Pisą
Tuż przed dziewiętnastą doganiam jedyną napotkaną na wodzie grupkę sześciu kajaków, akurat przy ujściu do Narwi. Wyprzedzam ich szybko i o dziewiętnastej jestem już po spływie. Na jutro mam zaplanowaną prawdziwie nową rzekę :-).
Pod widocznym mostem skończyłem dzisiejsze pływanie które wyniosło blisko czterdzieści kilometrów 🙂
Po posiłku przejeżdżamy pod wiatę przed ujściem Pisy by spokojnie przenocować w ładnym miejscu. Dzień drugi za nami 🙂
A po przebudzeniu spojrzenie na nasz dzisiejszy biwaczek.
Więcej o tym dniu tutaj.