Za tydzień OSK Skawą, a my jeszcze nie rozpoczęliśmy sezonu namiotowego w tym roku. Łoj, trzeba to koniecznie nadrobić bo ostatnio taki późny sezon rozpoczynany na Skawie miałem w 2003 roku 😉
Mimo pochmurnego nieba i lekkiej mżawki, wyjechaliśmy do ujścia Przemszy do Wisły, czyli zerowego kilometra szlaku „Królowej”. Od mostu rowerzyści ruszyli Wiślanym Szlakiem Rowerowym, a ja pojechałem do promu między Przewozem a Okleśną, by rozpocząć z tego miejsca swój spływ. To tutaj, przy tymczasowo nie czynnym promie za osiem dni powinniśmy zakończyć płynięcie OSK Skawą i Wisłą. Zobaczymy.
w miejscu startu
Zostawiam samochód i ruszam na spokojną Wisłę. Na brzegach sporo wędkarzy, poziom wody (wodowskaz Smolice) 154 cm. czyli normalny, po pięciu kilometrach dopływam do Kanału Łączańskiego. Nim popłynę, by mieć otwartą możliwość spłynięcia w tym roku pętli wiślańsko-łączańskiej, bez powtarzania szlaku :-). Wielo mostowy kanał z brzegowym jelonkiem 😉 pokonuję w przeciągu 140 minut, dopływając z lekko wyczuwalnym nurtem do śluzy Borek Szlachecki. Dzisiaj z górki więc ją obniosę.
obniosłem 🙂
Płynąc dalej, po dwóch i pół kilometrach dopływam do ujścia Skawinki – rzeczki która na tym wyjeździe ma być moją glówną, ale to dopiero następnego dnia.
jest Skawinka – mój plan na jutro
Ostatnie trzy kilometry to widokowe pływanie, bo najpierw Skałki Piekarskie na szczycie których dostrzegam Piotrka. On mnie też widzi , wiec cykamy sobie nawzajem fotki, a już po chwili po prawej ukazuje się Opactwo w Tyńcu, czyli miejsce mojej mety (po Piekarskiej stronie). Na „naszym” stałym miejscu wielu wędkarzy i sporo hałasu z przeciwnego brzegu, dlatego cofamy się nieco, by zabiwakować pod Piekarską Skałką. Jest ładnie i byle do jutra 😉
widoczek z Piekarskiej Skałki pod którą dziś zanocujemy 🙂
…i widok skałki z miejsca noclegowego 🙂
więcej obrazków z tego dnia do zobaczenia tutaj.