Obudziłem się nagle widząc nieuchronny koniec sierpnia i wakacji , mocno zaspałem ostatni to wszak weekend, a ja jeszcze nie miałem takiej przerwy w pływaniu w tym roku 🙁 . Ok. jedziemy na Wartę. W sobotni poranek. Miałem startnąć na Liswarcie w Zawadach ale oględziny stanu wody z mostu zweryfikowały moje (choć bardziej nie moje 😉 )plany i pojechaliśmy do Działoszyna- dokładnie tam gdzie w ostatniego Sylwestra.
Dzień bardzo ciepły, rzeka bardzo płytka, wiele przepłyceń i mielizn , udało mi się jednak przemieszczać bez konieczności wysiadania, którą to konieczność zaobserwowałem u wielu kajakarzy-weekendowców. Zrobiłem sobie prawdziwie turystyczno – lajtowy spacerek kajakowy. Była nawet przerwa na popas na łączce za mostkiem.
tak będzie wyglądała moja dalsza droga za mostem
Przepłynęło tu koło mnie kilka kajaków z wypożyczali, ruszyłem i ja. Po niedługim czasie wspomniane kajaki, były już za mną a przedemną warkocz przy ośrodku ZHP, który przy tym niskim stanie wody wydał mi się bardziej niebezpieczny niż zimą, gdy woda była wyższa. Spłynąłem zastanawiając się nad tym czy nie zaczekać by pooglądać jak pokonują go inni. Nie było jednak na brzegu parasola jednego znanego producenta chmielowego trunku, a moje pitne płyny już prawie się skończyły popłynąłem więc dalej, by nie zginąć z uschnięcia 😉 Jeszcze kilkakrotne odpychanie wiosłem od dna pojawił się na horyzoncie most pod którym umówiony byłem z resztą naszej grupy. To było w Przewozie.
Godzina jeszcze młoda, podjechaliśmy więc 75 procentami grupy do pobliskich Mierzyc , by pooglądać oryginalne dekoracje dożynkowe , które to dożynki odbędą się następnego dnia.
niektórzy włożyli dużo pracy w swoje kompozycje 🙂
Później już tylko tradycyjne ognisko, tym razem przy blasku największej w tym roku tarczy księżyca, znowu zbyt krótka nocka i drugi (lajtowy) etapik. Dziś zmęczenie upałem (czy tylko nim?) daje się mocno we znaki. Nawet kajakarzy na rzece nie widać, widać za to wielu kąpiących się i plażujących ludzików. Wypatruję przenoski w Kamionie, a po kolejnych kilku kilometrach mostu w Krzeczowie, bo kawałek za nim zakończę dzisiejsze pływanko.
W Ritmo w którym w Nowy Rok została moja polarowa bluza udaje mi się ją odzyskać, tak więc można jechać do domu 😀 , a obszerniejszą relację fotograficzną z tej wycieczki zobaczyć można tutaj.