Miał być wyjazd na Wartę do Poznania, ale z przyczyn odległościowo-okolicznościowych odpadł. Następnym pomysłem była w dalszym ciągu Warta, z tym że na moim stałym odcinku – przez Załęczański Park Krajobrazowy -też odpadł. W ostatni piątek wiosny z prognozami meteorologów zapowiadających tylko deszcze wyjechaliśmy – kajakarz z rowerzystami do Motkowic nad Nidę. Mimo już nie najmłodszej godziny (po 21-szej) powstało jeszcze ognisko po którego przygaśnięciu (około drugiej) podziwiać można było rozgwieżdżone niebo. Zimna noc…
już nad Nidą więc trzEBa składać ogień 🙂
Poranek okazał się zgoła odwrotny od meteorologicznych zapowiedzi tak więc bez nadmiernego ociągania ruszamy w zaplanowaną turystykę…
ja kajakową – moi współturyści rowerową
…rowerzyści do zamku w Sobkowie (i nie tylko)
Płynąłem obnosząc wszystkie (trzy) progi które do tej pory zwykle spływałem, ale dzisiaj przy temperaturze około 13-14 st. C i stanie wody w Pińczowie 190 cm. nie za bardzo chciało mi się moczyć. Progi mnie nie zmoczyły, zrobił to deszcz przychodząc nagle i podstępnie z (prawie) błękitnego nieba 😉
no i pada 🙁
Deszczyk towarzyszył mi przez półtorej godziny, prawie do samej mety w Chroberzu gdzie zaświeciło mi słonko.
…więc szybko z niego zaczęliśmy intensywnie korzystać 🙂
Krążyły wokół nas ogromne ciężkie i czarne chmury, ale do rana pogoda nam sprzyjała. Ranek też był ładny i pogodny z jednym bardzo przelotnym opadem który nas dopadł w chwili kończenia porannego pakowania. O dziesiątej wystartowałem w stronę Wiślicy.
startowałem na przystani w Chroberzu
Płynięcie zajęło mi prawie trzy godzinki podczas których przepłynąłem 21 km. moczony kilkakrotnie przelotnymi opadami deszczu 🙁 . Dobrze że to już koniec tej wiosny , a za kilka godzin wreszcie przyjdzie lato 🙂
dopływam do mety w Wiślicy
Wiślica to wioska warta zobaczenia z ciekawą historią i zabytkami. Mięliśmy to w planie, niestety jeszcze przed naszym spakowaniem nad rzeką z nieba lunęło i nie chciało przestać. Odczekaliśmy pół godzinki , pakując w końcu w deszczu nasz sprzęt i ruszyliśmy w drogę powrotną do domu mijając po drodze jeszcze kilkanaście opadów deszczu 🙁
a tak wygląda mapka minionego weekendu spędzonego nad i na Nidzie
więcej o tym tutaj