2021-06-22 Bystrzyca-Tyśmienica

 

Poranny przerzut na kolejną rzeką którą dzisiaj będzie Bystrzyca – dopływ Tyśmienicy , którą płynąłem dawno temu.

Poranne przerzuty mają to do siebie, że startuje się nie najwcześniej. Dzisiaj pół godziny przed południem, a słonko już wysoko i pali niemiłosiernie. Bystrzyca prawie cały czas płynie wśród łąk. Będzie gorąco 🙁                                                                                         Tutaj wystartowałem

Rzeka czyściutka, na początku bezproblemowo, śmiało można by rozpocząć wyżej, ale ten żar. 🙁 . Z czasem zarośla robią się coraz bardziej gęste, co skutecznie utrudnia utrzymanie zadowalającego tempa.

                                                                                         Gęsta woda 😉

Zdarzają się i zatory i słabo widać by ktoś ostatnio tędy pływał. A rzeka w sumie fajna tylko ten żar z nieba… Po niespełna dwóch godzinach dopływam do młyna gdzie spotykam moich współtowarzyszów podróży. Oprócz przenoski nie ma tu nic ciekawego, tak więc szybko się rozstajemy i każdy rusza w dalszą drogę swoim szlakiem.

                                                                                   Już za młynem

Kolejne dwie godziny i mijam mostek będący jednocześnie kąpieliskiem i jedynym dostępnym do wody miejscem. Bezpośrednio z mostu do wody prowadzi drabinka a na moście dwie letniczki w strojach kąpielowych z ręcznikami.

                                                                          Kąpielisko na Bystrzycy 😉

Za mostem coraz szerzej i coraz słabszy nurt co oznacza że z pewnością będzie przenoszenie. I faktycznie. Po poł godzinie ukazuje się duży młyn obok którego będę musiał obnieść kajak.

                                                                                                 Młyn

Szczęśliwym trafem „moi” rowerzyści też tu są, więc jest pomoc w obnoszeniu :-).

                                      Zejście do wody po pokrzywach opanowanych przez czarne stwory…

Tuż za zastawką nowo urządzone miejsce z siłownią pod chmurką, oświetleniem z paneli fotowoltaicznych, wiatą- ogólnie jakby MOR (miejsce obsługi rowerzystów) wybudowane zapewne z unijnych dotacji. Nie ma jedynie miejsca dostępowego do wody i z wody, także zdjęcie nie wyszło zbyt dobrze

                                                                        Z wody widać tylko oświetlenie. Szkoda

Od tego momentu, przez półtorej godziny bezproblemowe płynięcie po „autostradowej” wodzie. Długa prosta zakończona małą elektrownią wodną. Tuż przed nią para łabędzi z jednym młodym. Kręcą się niespokojnie, nie wiem czy w obronie młodego stary nie zaatakuje, bo trochę tu wąsko. Ku memu zdumieniu, stary rozpędza się i odlatuje tuż obok mnie, po chwili to samo robi matka pozostawiając młodego samemu sobie. Staram się minąć go w najdalszej odległości, ale to nie więcej niż cztery metry więc mały i tak jest zestresowany. Obaj przeżyliśmy 🙂

                                    Uciekający tatuś (młody minął mnie pod słońce więc fotki brak)

Zastawka przy elektrowni chyba dawno nie sprzątana. Obniosłem wiedząc że do Tyśmienicy już bardzo blisko.

                                                                                  MEW przed przenoską

Za elektrownią pięć minut wiosłowania i jest Tyśmienica. Ta dwa razy szersza, ale i mniej czysta. Na niej spędzam 40 minut i jestem pod mostem za którym czekają już na mnie współtowarzysze podróży 🙂

                                                      Kończę dzisiejsze 31 kilometrowe pływanie

Okazuje się że most za którym zakończyłem dzisiejsze pływanie, jest mostem historycznym o czym można poczytać na kamieniu – pomniku

                                                                                  Miejsce mojej mety

Pozostaje szybkie pakowanie i przejazd w jakieś bardziej przyjazne miejsce noclegowe. Tutaj jest zbyt łyso :-(.

Więcej zdjęć z tej rzeki do zobaczenia tutaj.