2019-12-07 XXXIII OBWK Rybnik

Jak co roku o tej porze, po Barbórce wyścig być może 😉

Tak było i tym razem. Do tej pory nie byłem na tej imprezie jedynie dwa razy, a teraz będę musiał zrobić poprawkę w moich statystykach, gdyż ubiegłoroczny – odwołany wyścig (z powodów zakazu pływania po zalewie Rybnickim z okazji szczytu klimatycznego w Katowicach) zamieniono na swobodne płynięcie Rudą, a ja w tym nie uczestniczyłem. Tak więc na 33 imprezy swój udział w bieżącym roku odbyłem po raz trzydziesty. Ehh jo 🙂

                                                                        Dmucha dzisiaj dosyć mocno 🙁

Tradycyjnie z minuty na minutę przybywa uczestników i kajaków nad wodą. Są tacy co integrowali się już od wczoraj, są ci co przyjeżdżają tylko na wyścig (to my).

Najpierw otwarcie, bułeczka z herbatką i jedynki się wodują.

                                                                                      Jedynkarze się szykują

Po kwadransie pora na nas . Sporo dwójek, obsadzone wszystkie kategorie a do tego jeszcze kanadyjki. Tłoczno.

                                                                                      Za chwilę startujemy

Warunki ciężkie, wiatr lekko boczny, nasza Vista i twarz Krystiana zalewana regularnie falami rozbijającymi się o dziób. Moje nogi zalewne wodą Krystianowego wiosła, byle do nawrotu, z wiatrem może nie będzie nam się wlewała woda w kajak.W zasięgu wzroku jedynki i jedna dwójka męska której już nie dogonimy. Po nawrocie rzeczywiście woda nas już nie zalewa, za to wiosłowanie praktycznie tylko z jednej strony. Ja swoje wiosło trzymam z prawej strony tuż obok pióra, by z lewej mieć dłuższe pociągnięcie. Dajemy radę utrzymać pozycję aż do mety, choć przed nią samą dogania nas jeden mikst. Nie dajemy się, a w kajaku dobrych 25 – 30 litrów wody. Ciężko.

                                                                                       Mikst był tuż za nami

Teraz szybkie przebieranko w suche ciuchy, ciepły obiadek i oczekiwanie na opóźnione zakończenie. Trudne warunki były powodem dłuższego niż zakładano płynięcia. Do tego dwie kabiny (jedynka i dwójka) no i pół godzinna obsuwa.

                                                                           Czekamy na zakończenie

Gdy już kończyć zaczęli to poszło w miarę sprawnie. Wyróżniono trzy miejsca w każdej z sześciu kategorii, następnie pięć drużyn, pechowców (kabiniarzy) i udzielającego pomocy Zygmunta z Wrocławia. Nam też się coś dostało za własne wyniki które przyczyniły się do zdobycia drugiego miejsca przez klub w którego barwach dzisiaj gościnnie wystąpiliśmy. To Wodniacki Klub Sportowy AQUA Active Kędzierzyn Koźle.

                                                                                        Ale nam się dostało 😉

Jak wiadomo gdy się ścigam wiele zdjęć nie robię, ale o kilka więcej można zobaczyć tutaj.