2018-12-01 Odra

Gdy z rana zobaczyłem za oknem przebijające się słonko, ten dzień mógł się skończyć tylko tak: Płynę. Odrą. 😉

A tak naprawdę, to płynięcie Odrą tego dnia bez względu na pogodę, miałem zaplanowane od bardzo dawna.        1 grudnia był jednym z czterech dni w ciągu roku, w którym jeszcze nie „kajakowałem”.Teraz pozostały tylko trzy :-). Jeden będzie jeszcze w tym roku i już wiem gdzie :-). Żona dziś postanowiła mi pomóc, tak więc o dziesiątej spokojnie mogłem wystartować spod raciborskiego mostu. Jest przyjemnie, świeci słonko a temperatura – 2 st. C.

                                                                                                    Startuję

To że nie pływałem jeszcze pierwszego grudnia, nie było jedynym impulsem do ruszenia się z kajakiem w ten mroźny poranek (u nas było -7  brr). Ten wyjazd miał połączyć dwie okazje. Pierwsza to data, a druga to mój dodatkowy cel: pięćdziesiąt tysięcy kilometrów w roku pięćdziesiątych urodzin. Udało się. Po pokonaniu w dniu dzisiejszym dwudziestego trzeciego kilometra stało się. Moje 50000 pękło. Cieszy mnie to tym bardziej, że wypływane są te kilometry na nie powtarzanych w danym roku szlakach. Każdy spływ po innej wodzie i tak już 36 lat 🙂

                                           Tak się wygląda po przepłynięciu pięćdziesięciu tysiaków kilometrów 🙂

Do tego momentu pogoda i wiatr były dla mnie dosyć łaskawe, wiatr wyjątkowo w plecy słonko na niebie. Bajka. Po pokonaniu jednak magicznej liczby, aura wróciła do normalności, czyli słonko zaszło, zaczął nawet pruszyć śnieżek, jedynie wiatr nie zdążył tak szybko zawrócić by wiać mi tradycyjnie w twarz :-). Nie wiem, czy z powodu niskiej wody, czy też innych okoliczności moje płynięcie, na tej trasie było bardziej czasochłonne niż 11 miesięcy temu.

                                                        Widać że mrozik trzyma już od jakiegoś czasu 🙂

Tak czy owak, wolno czy szybko, wiadomo było że wreszcie dopłynę do Kędzierzyna, gdzie za mostem Józefa Długosza czekać będzie na mnie Żonka w moim transportowcu. Tak było. Tyle tylko że czekała na moście 🙂

                                                  …i wypatrzyła i doczekała się spóźnionego mnie 🙂

Pozostało szybko się zwinąć i wracać do domku, by zobaczyć jak Piotr Żyła wykonuje swój narciarski skok dający mu dzisiaj drugie miejsce w zawodach :-). Brawo.

                   Za mną (na fotce) szlak Odry- do jej ujścia do jeziora Dąbie 646 kilometrów. (Może kiedyś? 🙂 )

 

Więcej fotek z tego pływania tutaj.