2018-10-27 Narew

Jak co roku przed Świętem Zmarłych jedziemy do Łomży, a jak wiadomo przez Łomżę przepływa Narew. Przypomnę sobie ją po dwóch latach.

Na wodę schodzę tuż po jedenastej i pomimo tego, że rano padał deszcz teraz jest już całkiem nieźle. Płynę.

                                                                                      Piątnica na horyzoncie

Gdy wychodzi słońce, wydaje mi się że jestem za ciepło ubrany, ale tuż za Piątnicą uderza  we mnie bardzo silny wiatr, który skutecznie mnie schładza i jednocześnie spowalnia moje pływanie. Nie jest zbyt miło 🙁

                                                                                      Na jesiennej Narwi

Choć pływam tędy praktycznie corocznie, tak w ciepłej aurze, jak i w zimowej scenerii , to chyba jeszcze nigdy wiatr nie dał mi się tutaj tak we znaki jak dzisiaj. Odcinek który zwykle przepływałem w przeciągu trzech godzin, dzisiaj zajął mi blisko cztery godziny. Nieźle. Ciepło ale wietrznie. Na brzegach wielu wędkarzy, to również jakaś nowinka, zwykle spotykałem jednego lub dwóch, a dzisiaj prawie za każdym zakrętem. To pewnie ta aura (?).

                                                                                                       Na fali

Kilka minut przed piętnastą dopływam do ujścia Pisy. Tradycyjna fotka tego miejsca i znajdującego się dokładnie naprzeciw Skansenu Ziemi Kurpiowskiej i już na widoku most w Nowogrodzie. Tam kończę dzisiejsze, dość ciężkie pływanie. Za mną prawie 26 kilometrów i wystarczy. Kończę obok bunkra , jest też czołg i dwa działa. Historia.

                                                                                                 Taka historia

Więcej fotek z tego wyjazdu tutaj.