2025-03-22 Czarna Przemsza (882)

Drugi dzień wiosny, sobota piękny słoneczny dzień od samego ranka a ja w domu 🙁

Za duży wiatr by jechać na pobliskie, falujące jeziora, w rzekach coraz mniej wody (susza) , jednak jedno zdanie żony: „zawiozę Cię na start i zostawię auto na mecie” i już po niespełna godzinie gotowy jestem do spływu :-). Jedziemy do Przeczyc gdzie o 10,30 woduję się na Czarnej Przemszy 🙂

Na starcie

Czegóż się spodziewać po rzeczce po której pływało się już kilkadziesiąt razy, byle do mety i dzień nie na straty ;-). A tu nie, już po stu metrach na brzegu kupka ciuchów obok stojącej, przyodzianej w raczej cieplutkie ubranko, dziewczyny i przebłysk gołej męskiej dupy, szybko ginącej za krzakami :-). Jakiś, mors – naturysta czy cóś? Zawstydzony uciekł przede mną, a jeszcze nie miałem nawet aparatu w ręce 🙂 .  Przepływam kolejne pięćset metrów i znowu przygodowo, tym razem ja będę musiał uciekać 😉 . Za mostem na ulicy Zarzecznej w Przeczycach, lewy brzeg oblężony przez wędkarzy – zawodowców 😉 . Uszy mnie aż bolą od różnych epitetów, jest nawet groźba prawie karalna i dowiaduję się że rzeka zamknięta. Kurcze, a ja nic o tym nie wiem? 🙂  . No i ta sytuacja ciągnie się na dystansie trzech kilometrów i mimo że kilku zawodników wyciąga przy mnie ładne rybki , to obopólne napięcie wyczuwa się w powietrzu, i tak aż do momentu w którym widzę flagę kończącą obszar zamknięty. Uff. Chcę się upewnić czy rzeczywiście koniec zawodów, pytam zatem filmujących mnie gości a ci nic, obrażeni czy co? Będąc bliżej widzę, że to jacyś skośnoocy, może Japończycy? Nie dogadamy się, ale miałem rację, koniec zawodów. Tyle przygód na pierwszych pięciu kilometrach podczas których do pokonania miałem jedno drzewo i jeden prożek 🙂

Tutaj fragment oblężonego brzegu, bliżej bałem się wyjmować aparat 🙁

Obok powalonego drzewa

Na prożku

Skoro teraz już bezstresowo, próbuję znaleźć jakieś plusy pływania po niskiej wodzie (wodowskaz Przeczyce 62 cm.) No i znajduję. Dzisiejsza woda jest około dziesięć centymetrów niższa niż ta po jakiej pływałem tu w ubiegłym roku, dzięki czemu wszystkie sztucznie powbijane w poprzek rzeki kołki, wystają nad lustro wody, przez co nie ma problemu w manewrowaniu pomiędzy nimi. W ubiegłym roku nie było ich prawie w ogóle widać, przez co często o nie zahaczałem :-(. Mam wrażenie że z każdym rokiem jest tych kołków coraz więcej bo praktycznie od startu. Miałem nawet zapytać wędkujących czy to ich robota i w jakim celu, ale atmosfera nie pozwoliła mi na taki akt odwagi. Kołki napotkać można aż do rozwidlenia rzeki z kanałem Przemszy.

Taka sytuacja

Na powyższej fotce widać w oddali rozwidlenie. W tym roku wybieram rzekę, choć mocny wiatr sprawia wrażenie jakby to w kanał płynęło więcej wody. Nie wiem jak w kanale, ale w rzece miałem wystarczającą ilość wody, szorując nieco dnem jedynie pod mostem na DK 86. Po połączeniu z kanałem czeka mnie przenoska. Przepust rurowy za skrzyżowaniem kanału odprowadzającego troszeczkę wody do zbiornika Pogoria 4 , dziś dla mnie znowu nie nadaje się do przepłynięcia. Do tej pory nigdy mi się nie nadał. Nie chcę ryzykować pełnego zmoczenia lub nawet wywrotki.  :-(.

Taka przenoska

Na blisko sześciokilometrowym odcinku płynącym wzdłuż Pogorii czwartej dostrzegam kolejny plus. Tym razem to plus wysokich wałów między którymi Czarna Przemsza toczy swe wody, a na których wspierają się powalone drzewa, które dzięki tym wałom nie zagradzają swobodnego przepływu torem wodnym.

Takie zwałki

Dalej rzeka górska o czym doczytać można na umieszczonej na moście tablicy , dla wędkarzy informująca jakiej przynęty mogą używać. Prożki niezbyt wysokie ale niestety napełniające mój fartuch w znacznym stopniu. Znów żal nie mieszczenia się w oryginalny fartuch 🙁 . Otyli mają gorzej…

Łee

Na dziesiątym kilometrze mijam kanał odpływowy z Pogorii 4 i teraz już tylko wiosłowanie ku trzem zastawkom wymagających obnoszenia. Pierwsza już po kilometrze. Obok Parku Zielona.

 

Obniosłem

Następna zastawka po dwóch kilometrach. Mam wrażenie że na tym odcinku Przemsza znacząco się oczyściła. Chodzi mi nawet pogłowie by wystąpić gdzieś z petycją zmiany nazwy z Czarnej na Czystą Przemszę. Nie wiem jednak gdzie z takową petycją uderzyć ;-). A może te moje spostrzeżenia to efekt niskiej wody po której płynę. W każdym razie na dnie rzeki żółty piaseczek i sporo zielonej roślinności . Ładnie.

 

Na przenosce obok drugiej zastawki

Niespełna dwa kilometry i jestem przy ostatnim jazie, tym na wysokości elektrowni Łagisza. Tradycyjnie wychodzę po prawej stronie i dostrzegam że w miejscu w którym zwykle schodzę na wodę, jakiś gostek coś tam sobie grilluje i zajada. Nie chcę mu przeszkadzać. Przemieszczam się na lewą stronę rzeki i schodzę w nowo upatrzonym miejscu. Rurowym wylocie dziś suchym ;-).

Tu się zwoduję

Po dwustu metrach na wysokości miejskiej plaży ostatni mały uskok i ujście potoku Pogoria, którego przepłynięcie coraz bardziej mnie korci, czekam tylko na wyższą wodę a wtedy kto wie…?  Pozostało dwa kilometry do mety. Obok targowiska i będzińskiego zamku, a za mostem DK 910 czeka już na mnie mój transportowiec. Kończę tą udaną wycieczkę dziękując żonie że mnie namówiła na ten wyjazd 🙂

Zamek widziany z wody

Ślad mojej wycieczki