2024-10-19 Narew (875)

W tym roku jeszcze przed zmianą czasu jedziemy do Łomży, dzień przepiękny choć trochę wieje – w plecy :-). Grzechem byłoby nie popłynąć.

Startuję pół godziny przed południem, rzeka wygląda na szybko płynącą. Wiatr dzisiaj dość silny. Południowo wschodni, co sprawia że w większości etapu pomaga mi w płynięciu, a nie jak przez ostatnie lata – przeszkadza. Pełne słońce na niebie i temperatura około 10 st.C. Dwa zakręty i jestem pod mostem w Piątnicy za którym po prawej dostrzec można słynny zakład mleczarski o tej samej nazwie 🙂

                                                                                         Między drzewami Piątnica (zakład)

Przy zakładzie dostrzegam lotniczy rękaw – wskaźnik wiatru utwierdzający mnie w tym , że faktycznie wiatr mi sprzyja :-). Dlatego też dość szybko mijam Czarnocin, a za nim na szóstym kilometrze dzisiejszej wycieczki nowe mosty drogi ekspresowej S61. Po jednym śmigają już samochody w dwóch kierunkach. Drugi jeszcze w budowie, która nawet dzisiaj trwa. Spieszą się.

                                                                                                     Obwodnica Łomży

Dzięki sprzyjającym wiatrom utrzymuję tempo ośmiu kilometrów na godzinę mijając mnóstwo wędkarzy to z jednej, to z drugiej strony rzeki. Jednego nie zauważam plątając się w żyłkę. Na szczęście udaje się oswobodzić bez strat w zdrowiu i sprzęcie. Tak moim jak i wędkarza.  Słońce coraz mocniej mnie oślepia, ale udaje mi się minąć ujście Lepackiej Strugi za którą pojawiają się wojenne schrony na lewym brzegu rzeki. Stąd już ledwo kawałeczek przez kamienne rafy i jest na lewym brzegu Nowogród ze swoim Kurpiowskim Skansenem naprzeciw którego do Narwi wpływa Pisa.

                                                                                                                 Ujście Pisy

Stąd już tylko kilometr do mostu za którym przy bunkrze czeka na mnie żona z ciepłym obiadkiem. W zatoczce w której miałem zamiar skończyć dzisiejsze płynięcie odbywają się jakieś manewry straży pożarnej, wracam zatem pod most kończąc obok wodowskazu wskazującego dzisiaj 44 cm.  (Wodowskaz Łomża/Piątnica 91 cm.)  To był udany kawałeczek dnia.

                                                                                                                       Na mecie

Płynęło się aż tak fajnie, że przez chwilę przyszło mi do głowy, że mógłbym popłynąć dalej – do Wisły i może nawet do morza zwłaszcza że mam urlop i do pracy wracam dopiero 28 października. No ale kajak nie ten, bagażu biwakowego brak, i na jutro przed południem mam bilet na samolot do nieco cieplejszego kraju niż nasz ;-). Zatem szybki obiadek na masce samochodu, focia miejsca mety i start w stronę domu

                                                                                                W Nowogrodzie

Dziś szybki opis by wyrobić się na jutrzejszy odlot, bo mięliśmy początkowo według nawigacji być w domu tuż przed godziną dwudziestą, a przez utknięcie na autostradzie z powodu wypadku, sto kilometrów przed metą, ostatecznie dotarliśmy o 22,30. Masakra :-(. Poniżej malutka galeria z wyjazdu.