Płynę sobie wakacyjnie ;-)

Zacząłem w czwartek w Łomży na Narwi,  dzisiaj wpłynąłem na Wisłę i podziwiałem taki oto zachód słońca kilka kilometrów przed Czerwinskiem. 🙂

4 dzień płynięcia w piękną pogodę.  Troszkę wietrznie wylądowałem jakieś 12 km. przed Włocławską śluzą. Dzisiaj za mną 89 km. i znowu zachód słońca.     a na zalewie było tak  Piąty dzień płynięcia zacząłem o 5.33 rano by załapać się na pierwsze śluzowanie o ósmej. Następne za trzy godziny. Udało się,  pięć przed ósmą zacząłem obniżać swój poziom w stosunku do poziomu morza o 13,5 metra.Dziękuję miłym Panom z obsługi.             Dalej już tylko płynięcie i płynięcie.  Nie świadomie pobiłem swój rekord nie wychodzenia z kajaka z 9 na 12 godzin. Za mną ponad 104 km. i biwak za Solcem Kujawskim.                                                                                               taki biwaczek

Dzień 6 zaczynam też wcześnie bo przed siódmą po to by przed ósmą sluzować się w Czersku Polskim. Popłynąłem na trasę Kanału Bydgoskiego, skręcając po 23 km. na trasę Wielkiej Pętli Wielkopolski . Przybyłem dziś 12 śluz z czego dwie przenosząc. Za mną kolejne 60 km , a połowę drogi przemierzałem w bliższym lub dalszym towarzystwie barki z holenderską załogą 🙂                                                                                 częsta dzisiaj sytuacja na wodzie.

Siódmy dzień na wodzie zacząłem dość późno to i późno skończyłem.  Mialem nie miłe widoki, opowiem o tym gdy zamieszczę pełen opis tej wyprawy.  Dziś już brak mi sił a wokół burze. Pierwsza za mną,  mam nadzieję że pierwsza była ostatnią choć chłodniej się nie zrobiło.  Po dwudziestej miejscowy termometr wyświetlał 33 st.C. Spociłem się dzisiaj.                                                            Na wprost Mysia Wieża w Kruszwicy.         Skonczylem 1.5 km.  za nią.

Dzień 8 miał być bardziej na luzie. Nie był.  Pchany wiatrem po trzech godzinach i piętnastu minutach dopłynąłem na koniec Gopła , wyszło na to że zamiast śluzowania o 14 tej. mogę zdążyć na 12. Tak się stało,  wiatr cały czas był moim sprzymierzeńcem. Minąłem wszystkie 4 śluzy i dwie godziny przed planowanym wpłynięciem na Wartę już na niej byłem.  Fajnie. Wartą 16 km. i nocuję 4 km. przed mostem autostrady A2. Tutaj teraz 16 st. C. Zima 😉

                                                                                                       na Warcie.

Dzień 9. No i zmroziło mnie:-(. Rano pochmurnie i 17 st.C. do tego wiatr, normalnie zimno. Miałem nadzieję na jakieś warciane rekordy. Po raz kolejny zapomniałem, że przynajmniej na tym odcinku to trudne. Wiatr ze mną wygrał. Powoli mozolnie i w ciągu 12 godzin napływałem 80 km. Do Poznania jeszcze daleko a ja mam jutro ostatni pełny dzień:-(

chociaż biwaczek ładny.

Dzień 10. Wykorzystany w pełni.  Za mną 94km.  Miniety Śrem i Poznań. I nie poddałem się atakującemu wiatrowi osiągając w ostatniej godzinie płynięcia prędkość 10km/h. Akurat przestało wiać.  :-). Jutro wolne płynięcie z wypatrywaniem transportowca i powrót do domku 🙁

                                                                                         mijany Poznań

11 ostatni dzień urlopu. Oborniki. Nie ma transportowca więc jeszcze powiosłuje 🙂 Było 200km Narwi, 200 Wisły, 200 Warty,każda z małym hakiem ;-), były jeziora kanały i śluzy. Zabrakło tylko morza 😉. 832 kilometrową wędrówkę czas kończyć, w Obrzycku na Warcie:-). Jeszcze jedno co było to żar z nieba, przy 40 st.C. zacząłem się nawet pocić 😉

                                             A na deser z dzisiejszego odcinka – widziałem orła (w) cień(iu) 🙂

Szczegółowa relacja musi nieco dojrzeć, ale będzie na pewno 🙂

Już jest  pod linkiem:

2019-06-20-30 Narwią, Wisłą, Kanałami i Wartą ze wschodu na zachód