2023-11-11 Niepodległościowo po Pętli Kędzierzyńskiej (849)

 

Święto Niepodległości. Coraz więcej kajakowych ofert na ten dzień w tym ta po „mojej” Brynicy, a ja znowu do Kędzierzyna na pętlę.

Prognozy pogody mało zachęcające, ja od czterech dni na prochach , kaszel , katar , kichawa smutno. Umówiony byłem jednak ze znajomymi z których nikt nie pęka. Mało tego ich prognozy mówią że nie będzie tak źle. Jadę. Na przystani  Szkwał, pobieramy kajak i wychodzi całkiem fajnie grzejące słonko. Świetnie. Po 9,30 schodzimy na wodę i płyniemy w stronę śluzy Koźle. Płynę z Jadzią S. po ponad chyba trzydziestu latach (jak mi przypomniała) wspólnie w jednym kajaku 🙂

Przed pierwszą śluzą

Skompletowanie wszystkich kajaków w śluzowej komorze i sam proces opuszczania nas o jakieś trzy metry zajmuje nieco ponad pół godzinki. Teraz Odra i słonko nad głową. Przyjemnie. Godzinka spokojnego wiosłowania podczas którego mijamy most kolejowy, ujście kanału Kłodnickiego który wnosi dziś do Odry zdecydowanie więcej hektolitrów wody więcej niż rok wcześniej. To po wczorajszych opadach.

Kanał Kłodnicki

Za chwilę skręt w prawo w Kanał Gliwicki i trzy kilometry leniwego sunięcia w kierunku śluzy Kłodnica. Tu na razie czerwone światło więc czekamy na zielone. Kwadransik. Kolejne trzy kwadranse trwa operacja pozwalające nam na dalsze płynięcie. A słonko do śluzy nie dociera, za wysoko, robi się chłodno. O 12,30 wypływamy dalej w stronę syfonu Kłodnicy.

Ale  się pienimy 🙂

Nim tam jednak dopłyniemy będzie uczczenie biało czerwonymi racami dzisiejszego święta. To tuż za śluzą.

Taka zadyma

O trzynastej mijamy nowy most na DK 40, po którym dziś jechaliśmy na ten spływ, a tuż za nim przenoska na Kłodnicę. Wyższa woda niż w poprzednich latach. Przenosimy i dziesięć minut po trzynastej płyniemy dalej. Od razu pod drugim nowym mostem tej samej trasy tym razem biegnącej nad rzeką.

Z kajaka na Kłodnicy widok na most nad kanałem

Do następnej, ostatniej przeszkody czyli przenoski na rozdrożu Kanału Kłodnickiego, Kłodnicy i młynówki płyniemy pół godziny. Tu szybkie obniesienie jazu i ostatni etap. Do Odry i dalej do mety. Na tym odcinku na prostym odcinku rzeki, słyszymy za sobą szybkie wiosłowanie i nagłe trzaskanie wioseł po krzakach. Odwracam głowę i widzę dno kajaka płynącego za nami. To wywrotka dwóch gości którzy chyba dziś mieli swój debiut na kajakach. Tak sądzę skoro gość cieszy się że wziął dziś ze sobą ciuchy do przebrania i ma je w aucie. Nawet majtki… Miejsce wywrotki nie było najlepszym do wydostania kajaka, musieli brodzić po pas w wodzie z jednego brzegu na drugi z pełnym wody kajakiem. Szczęśliwie udało im się wywlec kajak na brzeg, wylać wodę i ruszyć na ostatnie cztery kilometry spływu.

Za niebieskim kajakiem w krzakach wylewają wodę „wywrotowcy”

Dopłynięcie do wyspy i mety to niespełna pół godzinki. Na miejscu gorąca grochówka i pyszne ciasteczka i możemy zbierać się w powrotną drogę do domu.

Na mecie

No i niby możemy wracać , ale tylko niby. Nie mam kluczy do transportowca :-(.  Poszukiwania zajmują nam więcej niż pół godziny, tak jak przeciętnie każdy etap dzisiejszej podróży, lecz w końcu sukces znalazły się choć szczegółów nie zdradzę. Na szczęście nie do końca byłem sam winien tego poślizgu. Wracamy dziękując Aqua Active za zorganizowanie kolejnej super imprezy 🙂

 

Więcej fotek z tego wyjazdu tutaj. a filmik poniżej.