2018-11-03 Jezioro Przeczyckie

 

Nie wiem czy to „wina” wydłużonego weekendu, czy może ocieplenia klimatu ale wiem jedno: trzeciego listopada to zbyt wczesna data by spokojnie opłynąć sobie linię brzegową Zalewu Przeczyckiego 😉

Akurat dzisiaj pogoda nieco się załamała, pochmurno, dżdżyście i temperatura o dziesięć stopni niższa niż wczoraj. Trzeci Listopada to jednak jeden z pięciu dni w roku, w którym jeszcze nie pływałem kajakiem, więc muszę zejść na wodę. Gdyby poranek był tak ładny jak ten wczorajszy lub  wcześniejsze, to popłynął bym pętlę wiślańsko-łączańską, ale to siedem godzin których nie miałem zamiaru spędzać w takiej aurze. Pojechałem nad Zalew Przeczycki.

                                                                         Przeczyckie coraz mniejsze 🙁

Wypływam o jedenastej z Tuliszowa w stronę zapory i już po kilkuset metrach muszę oddalić się nieco od brzegu, bo ten oblężony jest przez wędkarzy stacjonarnych. Są namioty i mnóstwo wędek. Po krótkiej wymianie zdań , jestem nawet zapraszany na browarek, ale nie korzystam, bo przede mną jedynie około dwóch godzin pływanka po którym będę musiał wracać do domku. Żal ;-). Zapora już chyba wyremontowana na całej długości, ale wody za dużo nie zatrzymuje, są ślady tego, że bywało jej nawet 1,5 metra więcej :-(.

                                                                                Zapora w całej okazałości

Za zaporą zakręt w prawo i zaczyna się pod lekki wiaterek i falki, ale po drodze zatoczki w które trudno wpłynąć z powodu niskiej wody. Ukazują się wieżyczki strzelecko-bunkrowe, których po tej stronie jeziora chyba jeszcze nie widziałem. Się płynie.

                                                                                            Takie wieżyczki

Znowu tłumy wędkarzy i znowu z przyjaznymi gestami (jacyś odmieńcy cy cóś? 😉 ) , puste pole kempingowe na którym w sezonie przyczepy ledwo się mieszczą i już można by wpłynąć pod most DK 78. Można by gdyby było więcej wody, dzisiaj się nie da. Dzisiaj ledwo wpływa się w zatokę z której widać ów most. Za płytko 🙁

                                                                             Most widoczny w oddali

Teraz w stronę DK 86, tam gdzie wpływa Czarna Przemsza. Nie jest łatwo, na jeziorze słabo czyta się wodę. Na około płycizny, a na jednej z nich niespodzianka- siedzi sobie parka Orła Bielika. Jaka szkoda że nie mam lepszego aparatu 🙁

                                                                         Tak wyglądają Przeczyce

Orły odlatują na pobliską wyspę, która przy tym poziomie wody jest tylko półwyspem,a ja mam nadzieję je jeszcze zobaczyć.  Tak jak się spodziewałem, do ujścia Czarnej Przemszy nie dopłynę skręcam zatem w stronę „orlego półwyspu”. Wydaje mi się, że widzę w oddali na drzewie królewskie ptaszyska, pucuję obiektyw aparatu a orły odlatują. Udaje mi się uchwycić ten odlot, choć jakość zdjęć pozostawia wiele do życzenia :-(.

                                                                                                     Odlot

Stąd już łatwiejsza droga, bo i woda głębsza i wiatr w plecy. Przepływam obok siewierskiej przystani do której dostać się można jedynie drogą lądową i widzę daleko miejsce z którego dzisiaj wypłynąłem. Na brzegu znowu rzesze wędkarzy, tym razem bez kontaktu ;-), po dwóch godzinach i blisko 11 kilometrach jestem przy transportowcu.

                                                                                      Koniec wycieczki

W marcu 2015 roku podobna wycieczka z opłynięciem „orlej wyspy” w kółko miała długość o pięć kilometrów dłuższą niż dzisiejsza. Taki skutek niskiej wody w jeziorze, choć na łachach dojrzeć można było dużo ptactwa. Oprócz  wspomnianych orłów, były również 4 czaple białe, 11 szarych, kormorany łabędzie i mnóstwo mewo i kaczo podobnych. Fajnie a więcej fotek tutaj.