2015-03-28 Cross Maraton 115 km Pilicą

W piątek po pracy spakowałem kajak i pojechałem do Przedborza, by w miarę wypoczętym móc nazajutrz o szóstej rano ruszyć w dłuuuugi, bo 115 kilometrowy cross-maraton po rzece Pilicy. W Przedborzu nad rzeczką nocka minęła szybko i już o 5,30 zameldowałem się na starcie a tam…

IMGP0008

…Zastałem całe mnóstwo krzątających się przy swoich super „łódkach” kajakarzy i kajakarek z których blisko 100 postanowiło zejść na wodę z czego 57 samych jedynkarzy-mojej kategorii. Piknie.

 

IMGP0014a (1)

Start pierwszej grupy w tym mój nastąpił o 6,20 . Dla mnie był udany , przez chwilę byłem piąty , ale już po chwili to z prawej, to z lewej strony mijały mnie szybkie ścigacze….IMGP0020

o tak mnie wyprzedzają 🙂

…Nie przejąłem się tym zbytnio gdyż moim celem było dopłynięcie do Tomaszowa w czasie regulaminowych dziewięciu godzin (73 km.), by móc popłynąc dalej – do mety w Domaniewicach. Według moich przedstartowych obliczeń możliwościowych, to zwarzywszy na dość niski poziom Pilicy i dwie przenoski na trasie, wyznaczony czas był czasem dosyć wyśrubowanym.  Płynę jak dla mnie dość szybkim tempem, adrenalina i wrodzona żyłka do rywalizacji nie pozwalają odpuścić gdy widzę kogoś przed sobą i tak na około kilometr przed pierwszym punktem kontrolnym wyprzedzam trzech ścigaczy meldując się jako siedemnasty (o czym nie wiem) zawodnik z czasem 4.25.55.

 

IMGP0021AA
fot.A.Cyniak

…Nawet się nie zatrzymuję , wyglądając płytkiego (o czym słyszałem) początku zalewu Sulejowskiego. Gdy do niego dopływam widze przed sobą 5 kajaków z których 4 pakują się na sporą płyciznę.

 

IMGP0028

Ja obieram inną ścieżkę , która okazuje się mniej płytka przez co i szybsza. Wyprzedzam cztery kajaki. Zaczyna się lekkie falowanie, trochę z boku, trochę z tyłu. Łapię ten wiatr jak umiem najlepiej i korzystam z jego siły prostując się jak żagiel. Jezioro długie, końca nie widać, inni też się rozproszyli, nie wiem czy zyskuję czy tracę. Płynę. Trasę obrałem najlepiej jak mogłem, gdy widzę już koronę zapory , czuję że zaczynam mieć mokry  tyłek czego najbardziej nie lubię. Nie wiem skąd ta woda w kajku, nie sądzę że aż tyle naleciało przez fartuch. Na poprawę nastroju około kilometr przed przenoszą zaczyna się lekkie gradobicie J , na szczęście bardzo króciutkie. Dopływam do przenoski, zdejmuję fartuch i… sprawa jasna, jestem mokry od napoju którego 1,5 litra wyciekło mi z butelki. A tak liczyłem że wreszcie napiję się czegoś słodkiego L . Rozpoczynam walkę z przenoską, choć jestem już spokojny o wyrobienie się w limicie czasowym na drugim PK. Jest dopiero 13,20 tak więc mam dwie godziny na przepłynięcie 7 kilometrów i pokonanie dwóch przenosek (800 m i 200 m). Uda się.  Jestem (o czym nie wiem) dwunasty z czasem 7.51.29 czyli prawie 70 minut przed końcem limitu. Znowu się nie zatrzymuję. Pobieram tylko mineralną , czekoladkę i banany i płynę dalej.

IMGP0035

już za drugim PK.

Adrenalina i napięcie spowodowane wykonaniem planu ustępują, przez co zaczynam odczuwać niemożliwy ból mięśni rąk zmuszający mnie do częstszego odkładania wiosła i tym samym  wolniejszego płynięcia. Do mety jeszcze cały prawdziwy maraton (42 km.) Bystrze pod kolejowym mostem udaje mi się pokonać wzorowo i teraz już do mety nie powinno być większych zagrożeń. Robię trochę zdjęć i płynę w większości sam, aż zaczyna zmierzchać bo to już 12 godzin płynięcia. Kilometr przed metą przeczytawszy na ostrzegawczym słupie że metr nad głową zawieszona będzie lina promu pochylam się i płynę skulony nie chcąc tak blisko mety zaliczyć głupiej kąpieli.

IMGP0053

to właśnie info o linie.

Prawie nie wiosłuję, jest już ciemno. Nagle wyprzedza mnie kajak który zasówa tak jakby dopiero zaczął wyścig. Dostrzegam linę, była dużo wyżej niż metr. Przegrałem z gościem o siedem sekund ale i tak mój rezultat zaskakuje mnie samego. Jestem dziesiąty w swojej kategorii , a w sumie jedenasty (wyprzedził mnie wcześniej zawodnik kategorii wiekowej 60+). Mój czas to 12.08.15. jestem zadowolony i szczęśliwy.

WP_20150329_003

a więcej moich fotek z tej imprezy tutaj.