2022-05-21-22 Pilica (820)

 

Tej wiosny było już kilka przepięknych, ciepłych i słonecznych weekendów które przesiedziałem ( 😉 ) w domu.  Na ten ogłoszono alerty RCB o silnych wiatrach , burzach i ogólnym załamaniu pogody więc co? Jedziemy na Pilicę 🙂

Pierwszy w tym roku weekendowy ekipowy wypad. A ekipa powiększona o jednego kajakarza i jedną rowerzystkę :-). O dziesiątej spotykamy się za mostem w Maluszynie by pół godzinki później zejść na wodę nad którą zbierają się ludzie czekający na dowóz kajaków z wypożyczalni. My mamy swoje więc startujemy.                                                                                           Tuż za startem

Dwa zakręty i niespodziewany prożek. Jakoś nigdy dotąd go nie widziałem, a byłem tu już kilka razy, więc nie wiem czy to nowa budowla, czy Pilica jest tak płytka, że prożek się ukazał ?

                                                                                         Taki prożek

Płyniemy a nad nami na przemian słonko i chmury szybko rozwiewane przez bardzo silny wiatr, tan z alertów RCB . Po kilku zakrętach napotykamy na kilka dwójek z weekendowych wypożyczalni , a dalej nie spotykamy już nikogo, co na tej rzece o tej porze roku jest mało spotykane. RCB zrobiły robotę ;-). Płyniemy dziś na nieco szybszych kajakach niż zwykle, choć na wskaźnikach i miernikach wcale tego nie widać. Wiatr troszkę nas spowalnia. W Krzętowie robimy jedyną, krótką przerwę.

                                                                                           W Krzętowie

Po przerwie płynie się zdecydowanie lepiej, choć głównie wtedy gdy wiatr wieje w plecy, odwrotny  jego kierunek daje mniejszą przyjemność tej wycieczki. Po pół godzinie pojawia się  znak informujący o lewym dopływie – Biestrzykówce. To rzeczka której 500 metrów poznałem w tamtym roku. Dzisiaj postanowił troszkę poznać ją Krystian, a ja w tym czasie dryfowałem sobie po Pilicy bez użycia wiosła  🙂

                                                                                  W Biestrzykówkę

Dwie godzinki z większymi lub mniejszymi powiewami, ale przynajmniej na sucho około szesnastej dopływamy do Przedborza, gdzie czeka na nas już ekipa rowerzystów.

                                                                               Na mecie w Przedborzu

Pakujemy sprzęt na transportowce, wrzucamy coś na ząb, szybkie zakupy na wieczorne ognisko i odjeżdżamy na wypatrzone przez rowerzystów fajne miejsce biwakowe w okolicy Tarasu / Trupienia.

                                                             Nawet huśtawka jest choć nieczynna 🙂

 

Trochę się ociągamy z rozbijaniem namiotów odpoczywając nieco po wysiłku fizycznym i kulinarnym, a gdy już postawiliśmy nasze miejsca noclegowe,  natychmiast zaczyna lać deszcz. Nie trwa zbyt długo , a gdy zniesiony wiatrem oddala się od nas na niebie pojawia się podwójna tęcza. Widoczne są oba jej końce, ale jest taka długa że nie sposób uwiecznić tego na żadnym zdjęciu :-(.

                                                                                                 Taka tęcza

Udaje się złożyć ogień na którym pieczemy kurze udka, kiełbaski i boczek i tradycyjnie wieczór mija szybciutko.

                                                                                             Ogień jest

Nocka minęła jak zwykle szybciej niż by się tego chciało, poranek pochmurny i mało optymistyczny, choć wiatr jest nieco słabszy, może będzie nieco lżej. Dzisiaj płyniemy o połowę krótszy dystans niż wczoraj  czyli dwadzieścia kilometrów. Startujemy po dziesiątej.

                                                      Płyniemy , choć na rozmowy dziś sił brakuje 😉

Niedziela, żadnych kajakarzy, ani przygód na wodzie. Drobny deszczyk składający się z kilkudziesięciu kropelek nie robiących nam żadnej szkody czy nieprzyjemności. Machamy wiosłem dwie i pół godziny mijając po drodze kilka puściutkich  miejsc biwakowych, by po równych dwudziestu kilometrach dopłynąć do zaprzyjaźnionej przystani Kajmary. Tam gdzie nocowaliśmy rok wcześniej. Dziś jednak przystań jest puściutka. Nie spotkaliśmy nikogo :-(.

                                                                    Koniec weekendowej wycieczki

Teraz szybko do domu by odpocząć przed pracowitym tygodniem. Więcej fotek do zobaczenia tutaj.