2019-09-21 Krótko wyścigowo, a dalej relaksacyjnie po Białej Przemszy

Prawie tradycyjnie jak co roku zaplanowaliśmy udział w VII Regatach Kajakowych na Sosinie w Jaworznie…

Okazało się jednak, że zbiornik Sosina to plac budowy który jest pogłębiany i odmulany, a jego otoczenie rewitalizowane i upiększane, przez co tegoroczne regaty w tym miejscu nie mogą się odbyć. Będzie pływanie po Białej Przemszy. W piękny sobotni poranek zjeżdżają się ludziki na Trójkąt Trzech Cesarzy skąd po weryfikacji organizatorzy wywiozą nas do Maczek na miejsce startu. Dzieje się to po dziesiątej, a o jedenastej startujemy.

                                                                                                Startują i filmują

Jako że spływ zaczyna się wyścigiem, sędzia wypuszcza nas co minutę. Korzystamy z tego by ruszyć na wodę jako drudzy. Ja z żoną, czyli jeden z dwudziestu trzech mikstów (najbardziej obsadzona kategoria dzisiaj).

                                                                                    Zaraz nas wypuści

Odcinek szybkościowy ma niespełna dwa kilometry. Przepływamy go w ciągu dziesięciu minut , a kolejne trzy kilometry już na spokojnie, relaksacyjnie spływamy sobie prawie bez wiosłowania, pokonując próg zabezpieczany przez organizatorów, więc bezpieczny, a linią brzegową zastawkę obok elektrowni wodnej.

                                                                                        Na progu z asekuracją

Kolejne trzy kilometry to długie proste odcinki w korycie obwałowanej rzeki, na których według wielu uczestników zdecydowanie lepiej byłoby się ścigać. Ja nie podzielam tego zdania, bo wolałem wyścig taktyczny a nie wysiłkowy 😉 Mamy kolejną przenoskę obok zastawki. Pierwszy raz tam obnoszę kajak, do tej pory pływając jedynką zawsze udawało mi się przecisnąć obok zastawki bez wysiadania. Dzisiaj płyniemy dwójką więc obnosimy.

                                                                                                 …tak jak wszyscy

Od tego miejsca rzeka znacznie przyspiesza, są bystrza i falowanie pod nisko nad głową zwisającymi gałęziami. Do mety na Trójkącie Trzech Cesarzy pozostały dwa kilometry. Mijamy ujście Bobrka którym płynąłem w tym roku i najszybsze bystrze, które po Bobrku zdjęło mi prawie czapkę. Na dwuosobowym kajaku bystrze nie jest aż tak silne. Zalewa nas jedynie główna fala, ale do końca już tylko kilka minut więc przeżyjemy 😉

                                                                                                 Na bystrzu

Na mecie każdy otrzymuje pamiątkowy medal. Jest także coś na ząb. Chleb ze smalcem i ogórki, coś na ciepło a`la gulasz. Herbatka i kawa no i zakończenie imprezy. Na nim wręczanie nagród dla najlepszych wyścigowców i po imprezie. Do zobaczenia za rok, być może ponownie na Sosinie 🙂

                                                                                        Wręczają nagrody

                                                                    I nam też się coś dostało  😛

Kilka fotek więcej z tego wyjazdu zobaczyć można tutaj.