Dzisiaj w południe na moim niebie świeciło pięknie słonko, postanowiłem to wykorzystać i rozpocząć sezon kajakowy A.D. 2018 🙂
Udało się zwolnić z pracy o całe 1,5 godzinki więc zbyt daleko odjechać nie mogłem. Dzień jeszcze krótki, pozostała więc Brynica, ta sama co dwa tygodnie temu, ale mamy już nowy rok więc można znowu ją spłynąć. Zaczynam w Czeladzi przy parku Grabek, kawałeczek przed Pałacem Saturna, a po słonku sprzed godziny nie ma już śladu 🙁
Przed Pałacem Saturna z nieba kapie deszcz 🙁
Tradycyjnie mijam się z kilkoma łabądkami, ale jeden dzielnie pilotuje mnie aż do końca dziewięciokilometrowego spaceru i nie wiem czy popłynął sobie dalej Przemszą aż do Wisły, czy gdzieś jednak zawrócił na Brynicę?
W sosnowcu
Oprócz łabędzi i kaczek, przez kilkaset metrów prowadzi mnie jeszcze (chyba) zimorodek, ale jest tak szybki i zwinny, że nie udaje mi się go sfotografować. Przy ujściu Rawy, wpływam w nią kilkadziesiąt metrów, ale coraz silniejszy nurt zmusza mnie do szybkiego nawrotu w stronę Brynicy, co nie jest zbyt łatwe, bo szerokość Rawy w tym miejscu, jest minimalnie większa od długości mojego kajaka. Teraz to już kilka minut i mogę się ewakuować na mysłowicką stronę (kiedyś) granicznej rzeki. Wychodzę cykając kilka fotek w oczekiwaniu na transportowca. Sezon rozpoczęty 🙂
Wodowskaz Szabelnia, tuż przed ujściem do Czarnej Przemszy.
Kilka fotek więcej do zobaczenia tutaj.