Miniony weekend nie był zaplanowany kajakowo, bo w sobotę rodzinna impreza, niedziela – choroba poimprezowa 😉 , jednak przepiękna pogoda i świadomość tego, że byli tacy którzy w sobotę przepłynęli 115 km. na Pilicy zmobilizowała mnie do wyjazdu na wodę, dla mnie nową jeszcze nie pływaną: na Stradomkę dopływ Warty…
Pierwsze spojrzenie na rzekę kawałeczek powyżej Blachowni z mostu na drodze wojewódzkiej 492 i decyzja : można wyżej. Jedziemy do miejscowości Cisie skąd ja płynę a Gosia z Piotrkiem rowerami ruszają w stronę domu…
Tak wyglądała Stradomka w miejscu mego startu…
Czytałem w internecie, że trzy lata wcześniej częstochowski klub kajakowy spłynął tą rzeczkę od lasu, troszkę wyżej niż ja i nie mieli większych problemów z pokonaniem Stradomki. Dzisiejsze stany poziomu rzeki określane są jako normalne. Niestety dla mnie lepsze byłyby stany normalniejsze 😉 . Momentami jest troszkę za płytko…
mostek z którego spojrzałem na wodę i postanowiłem podjechać wyżej
Spodziewałem się, że od powyższego mostu będzie już tylko lepiej. Pomyliłem się. Po kilometrze woda wpłynęła w tereny bagienne. Robi się bardzo płytko, a główny ( głębszy) nurt odpływa w mocno zadrzewione ścieżki. Raczej nie do pokonania. Próbowałem wpłynąć , a raczej wciągnąć się pomiędzy gałęziami w dwie takie ścieżki , ale nie można było się przedrzeć. Musiałem się wycofać i podmokłym terenem przepychać się około 50 metrów na suchy ląd.
taka krzakówa z której musiałem się wycofać
teren bagienny który musiałem pokonać by znaleźć się na suchym lądzie
Przeszedłem paręset metrów przez las aż natrafiłem na płynącą rzeczkę…
znaleziona rzeczka 😉
… a po kolejnych kilkuset dopłynąłem nią do jeziora Blachownia. To malutkie jeziorko, które szybko przepływam opływając dodatkowo w koło małą wyspę znajdującą się na tym jeziorze. Dopłynąłem do zapory obok której znajduje się przepławka dla ryb. Trzy lata wcześniej , dla niektórych spływalna, dzisiaj dla mnie niespływalna. Płytko.
zapora , a po lewej stronie przepławka
Miałem nadzieję, że za zaporą już spokojnie będzie można popłynąć w stronę Częstochowy, rzeka szersza, ale wiele na niej przepłyceń, kilka spływalnych prożków i wiele mostów. Kolejowych i drogowych, a pod jednym z nich mural i jakby kapliczka ku czci młodej dziewczyny…
😥
Dalej już coraz łatwiej i przyjemniej, za chwilę wpływam na Wartę a tą w okolice częstochowskiego więzienia i Galerii Jurajskiej gdzie czeka już mój transportowiec (dzięki Danielu) . Mogę się zapakować i wracać do domu. Wracam prawie w tym samym czasie co moja żona rowerem. Ja 20 km, a ona 70 pełen szacun i podziw 🙂
po lewej galeria , po prawej niebieskie ogrodzenie więzienia
więcej fotek z tego wyjazdu do zobaczenia tutaj.