2020-11-11 Niepodległościowo po Pętli Kłodnickiej

Dzień Niepodległości, pandemia są jednak tacy którzy potrafią zorganizować coś dla ludzi wiosła. Jadę 🙂

Wodniacki Klub Sportowy AQUA Active Kędzierzyn-Koźle zorganizował po raz dziewiąty Spływ Niepodległościowy po Odrze, Kanale Gliwickim i Kłodnicy (Pętlą Kłodnicką). Ja na nim po raz pierwszy. Pochmurny poranek a o dziewiątej zbiórka na przystani Szkwał, rejestracja i pamiątka spływowa z okolicznościową maseczką w roli głównej. Dowiadujemy się że nie otworzą nam śluzy Koźle, przewozimy zatem kajaki za jaz znajdujący się obok niej ubolewając ( 🙁 ) że pętla nie będzie przepłynięta w pełni…

                                      Za kilka godzin przypłynę tutaj z dali widocznej tutaj za moimi plecami

Start jest dosyć leniwy płynę zatem pod wypływowe wrota śluzy Koźle by mieć jak najwięcej przepłyniętej całej pętli.

                                                                             Wylotowe wrota śluzy Koźle

Wróciwszy na szlak główny widzę że prawie nic nie straciłem, jestem prawie na początku stawki płynących kajaków. Mijamy most kolejowy i wielu wędkarzy i skręcamy w prawo na Kanał Gliwicki. Nad nim również sporo wędkujących, a po trzech kilometrach śluza Kłodnica. Zawsze ją obnosiłem po prawej stronie, dzisiaj po raz pierwszy będę „śluzowany” (około 9 metrów w górę), ale na to przyjdzie zaczekać ponad godzinę, aż do momentu wpłynięcia do śluzy wszystkich uczestników spływu. Czekamy .

                                                              Jest zielone światło, możemy wpływać

Proces napełniania trwa kilkanaście minut, ale nie nudzi nam się zbytnio. Z bliska można rozpoznać (np. po głosie) więcej znajomych w większości zamaskowanych twarzy.  Chwila rozmowy, jakaś przegryzka i (u nielicznych) nie tylko, i można wypływać w stronę syfonu Kłodnicy.

                                                                                   Wypływamy ze śluzy

 

Po wypłynięciu za śluzy niewiele po południu krótka zbiórka na okolicznościowe odpalanie rac i ewentualne zanucenie Hymnu (każdy sobie) i dalsze wiosłowanie w stronę syfonu (około trzy kilometry). Po pół godzince przenoszę kajak z kanału na Kłodnicę. Syfon ostatnio był remontowany, ale nie pomyślano o jakim kolwiek udogodnieniu zejścia do rzeki dla kajakarzy. Zabetonowane najbliższe zejście, trzeba powędrować kilkanaście metrów dalej by spokojnie zejść na wodę.

                                                                                              Za syfonem

Długo trwa dzisiejsze pływanie, a nie jest zbyt ciepło, postanawiam już nie czekać na resztę i płynąć do Odry. Tuż za syfonem Kłodnicy buduje się (chyba) jakiś most , a po pół godzinie trzeba przenieść kajak. Dzisiaj dosyć dużo wody płynie w kanał Kłodnicki, ale ja przenoszę tutaj gdzie zwykle, czyli za jaz na środkowej odnodze.

                                                                                                Za przenoską

Kolejne pół godzinki wiosłowania i jest Odra, a dziesięć minut później przystań na wyspie. Ja płynę jednak dalej, pod wrota śluzy Koźle, by pętla była prawie pełna.

                                                                       Tych wrót nie chcieli nam otworzyć 🙁

Wracam na przystań gdzie serwują już gorący żurek, kiełbaskę na ognisko i chyba z dziesięć rodzajów ciast których nawet ja nie byłem w stanie spróbować ;-). Posilam się (czytaj objadam), żegnam z Krzyśkiem – organizatorem i ruszam do domu . Dzień udany, choć słonko spowodowałoby że byłby jeszcze przyjemniejszy.

                                                                           Wszystko zjeść i do domu 😉

 

Więcej fotek do zobaczenia tutaj.