2017-04-15 Wielko-Sobotnia Pętla Kędzierzyńska.

Dzień od rana pochmurny i brzydki, czyli wyjątkowo zgodny z prognozami, ale po obiedzie zaczyna się przejaśniać. Jajka poświęcone, chałupa ogarnięta, gotować ani piec nie umiem, więc co? Spontan – na wodę  😛

Pakujemy się z Danielem, i z drobnymi kłopotami z powodu zamkniętej drogi i objazdu docieramy w końcu do Koźla. Tam kwadrans przed piętnastą zaczynamy płynięcie Odrą. Chmurki na niebie dają nadzieję na ujrzenie słonka 🙂

                                                                                96 kilometr szlaku Odry

Poziom wody w Odrze w Koźlu 284 cm. czyli normalny. Kilkanaście minut do mostu kolejowego i kolejnych kilkanaście do połączenia z Kanałem Gliwickim. Skręcamy pchani przez wiejący w plecy wiaterek co przynajmniej u mnie rzadko rzadko się zdarza. Po kilku chwilach oprócz wiatru, na plecach czujemy również grzejące słoneczko. Za ciepło się ubraliśmy. Jest ładnie i wiosennie.  🙂

                                                             Będzie przenoszenie obok śluzy Kłodnica

Najdłuższa przenoska na trasie, ponieważ przenosimy obok terenu śluzowego, wzdłuż ogrodzenia. Tuż przed zejściem na wodę, przed nogami przemyka mi wąż (żmija?) i ginie gdzieś w trawie. Odpływamy w stronę śluzy Nowa Wieś. Nie dopływamy do niej, ponieważ kilkaset metrów wcześniej pod kanałem znajduje się syfon Kłodnicy. Rzeka z jednej strony wpływa pod kanał, a z jego drugiej strony spod niego wypływa dość wartkim nurtem.

                                                                                            za syfonem

Teraz już „z górki” najładniejszy odcinek dzisiejszego spływu. Rzeczka płynąca obok ładnie zagospodarowanych ogródków działkowych z wystarczającą ilością wody (przed syfonem, wodowskaz Lenartowice 138 cm. czyli normalnie). Słonko cały czas przygrzewa, mijamy „czteromost” dopływając do rozwidlenia na Kłodnicę główną, Kanał Kłodnicki i młynówkę. Przenosimy kajaki obok jazu wybierając (tradycyjnie) środkową trasę.

                                                                                              za jazem

Pozostało bezproblemowe trzy kilometry do Odry , a tą dwa do samochodu. Damy radę ;-). Warto było ruszyć się z domu w „wigilię” Swiąt Wielkiej Nocy 🙂

                                                             Jest wyspa, za nią śluza i nasza meta 🙂

Dla wszystkich czytających to pisanie WESOŁYCH ŚWIĄT 🙂

A więcej o tej wycieczce tutaj.